Nauka dla Społeczeństwa

28.03.2024
PL EN
15.11.2018 aktualizacja 15.11.2018

Doradcy naukowi KE: unijna dyrektywa o GMO wymaga poprawy

Fot. Fotolia Fot. Fotolia

Dyrektywa UE dot. GMO nie przystaje do obecnego stanu wiedzy naukowej; powinna być poprawiona - wynika ze stanowiska Głównych Doradców Naukowych KE. Członek tej grupy prof. Janusz Bujnicki wyjaśnił, że dyrektywa opiera się na stanie wiedzy jeszcze z lat 90. XX w.

We wtorek Grupa Głównych Doradców Naukowych Komisji Europejskiej (SAM) opublikowała stanowisko dot. statusu prawnego produktów tworzonych w wyniku edycji genów oraz unijnej dyrektywy dot. GMO z 2001 r.

Doradcy naukowi KE napisali w swoim stanowisku: "Staje się oczywiste, że w obliczu nowej wiedzy naukowej i najnowszych osiągnięć technicznych dyrektywa w sprawie GMO nie spełnia swoich celów”. Stwierdzają, że w związku z tym przepisy powinny być poprawione, aby odzwierciedlały obecny stan wiedzy opartej na dowodach naukowych, w szczególności jeśli chodzi o edycję genów i stosowane od dłuższego czasu techniki modyfikacji genetycznych.

"Prawo powinno uwzględniać najnowsze zdobycze nauki. A jeśli je ignoruje – nie służy dobrze człowiekowi" - podsumował w rozmowie z PAP członek grupy 7 Doradców Naukowych biolog prof. Janusz Bujnicki z Międzynarodowego Instytutu Biologii Molekularnej i Komórkowej w Warszawie. Jak wyjaśnił, definicja GMO zawarta w unijnej dyrektywie opiera się o definicję, czym są organizmy modyfikowane genetycznie, rodem z lat 90. XX wieku. A od tego czasu stan wiedzy znacznie się zmienił. "W szczególności znacząco zwiększyła się nasza wiedza o tym, jakie zmiany w DNA organizmów żywych zachodzą naturalnie, bez udziału człowieka" - dodaje badacz.

Na to, że prawo powinno być aktualizowane zwrócono zresztą uwagę w samej dyrektywie o GMO. „Ramy prawne dotyczące biotechnologii powinny być poddawane przeglądowi w celu określenia możliwości dalszej poprawy ich spójności i skuteczności. Może zaistnieć potrzeba dostosowania procedur w celu optymalizacji ich skuteczności i należy rozważyć wszystkie sposoby umożliwiające osiągnięcie tego celu” – napisano w dokumencie.

Stanowisko doradców z SAM jest odpowiedzią na czerwcowy wyrok Trybunału Sprawiedliwości UE (TSUE). Z wyroku tego wynika, że w rozumieniu unijnej dyrektywy organizmy uzyskane drogą nowych technologii celowanej mutagenezy, są organizmami modyfikowanymi genetycznie. A to oznacza, że prawo obowiązujące w Unii Europejskiej uznaje za GMO organizmy, które powstały np. za pomocą edycji genów i techniki CRISPR/Cas9. Wcześniej nie było wiadomo, jakim przepisom podlegają takie organizmy.

Jak wynika z wyroku TSUE, organizmy pozyskane technikami mutagenezy losowej są wprawdzie traktowane jako GMO, ale są wyłączone ze stosowania obostrzeń dyrektywy. Takimi metodami stosowanymi w hodowli roślin od lat 60. XX wieku są np. naświetlanie nasion roślin promieniowaniem ultrafioletowym czy stosowanie na nich wybranych środków chemicznych, które przyspieszają powstawanie mutacji w DNA, ale nie pozwalają na kontrolowanie, gdzie i jakie mutacje będą się pojawiać.

W stanowisku doradców naukowych czytamy, że za pomocą nowych technik edycji genów można wprowadzać drobniejsze i bardziej kontrolowane zmiany w genomie niż w drodze mutagenezy losowej. Co za tym idzie, produkty powstałe w wyniku edycji genów są potencjalnie bezpieczniejsze niż produkty przypadkowej mutagenezy. W tych pierwszych niepożądane mutacje, a co za tym idzie - potencjalnie niepożądane efekty, pojawiają się znacznie rzadziej. Nie ma więc powodów większym obostrzeniom poddawać technik precyzyjnych, a życzliwiej traktować te, które wprowadzają wiele przypadkowych zmian o nieznanych efektach.

Kolejną kwestią, na którą zwracają uwagę doradcy naukowi KE jest to, że w wielu wypadkach kompletnie nie będzie dało się odróżnić, czy dany produkt powstał na drodze spontanicznej mutacji (które zachodzą w przyrodzie stale), metodą niekontrolowanej mutagenezy wywołanej przez człowieka czy np. za pomocą edycji genów.

Prof. Bujnicki wyjaśnia, że roślinę o dokładnie takich samych cechach genetycznych można dziś wytworzyć na różne sposoby. Można np. doprowadzić do jej wyhodowania drogą krzyżowania osobników, można zdać się na losowe mutacje, można wprowadzić geny starymi technikami GMO albo można użyć znanych od niedawna technik edycji genów. A zgodnie z obecnym prawem dwa identyczne produkty będzie musiały być objęte różnymi przepisami - w zależności od tego, jak zostały wytworzone. A tego, jak zostały wytworzony może nie dać się stwierdzić. Co może prowadzić do absurdów.

Doradcy naukowi KE oceniają, że przepisy z 2001 roku nie przystają do obecnego stanu wiedzy naukowej.

"Proponujemy, by zaktualizować prawo tak, aby chroniło konsumentów niezależnie od technologii pozyskiwania danego produktu, a równocześnie żeby nie odbierać europejskim konsumentom zdobyczy nauki, które są dostępne gdzie indziej na świecie" - komentuje PAP prof. Bujnicki.

Według niego najważniejsze jest to, żeby produkt był bezpieczny zgodnie z najnowszą wiedzą naukową. W obostrzeniach dotyczących wprowadzenia danego produktu na rynek nie należy się więc skupiać na technikach, które doprowadziły do powstania takiego produktu, tylko na cechach samego produktu.

Prof. Bujnicki opowiada, że tworzenie prawa opiera się nie tylko o fakty naukowe, ale również o wartości oraz kwestie etyczne i to jest według niego zrozumiałe.

"Kiedy tworzone jest prawo, powinno być jasne, które uzasadnienia opierają się o fakty naukowe, a które o kwestie etyczne i wartości. Niedobrze, kiedy miesza się fakty naukowe z przekonaniami opartymi na przeczuciach i nie odgranicza się jasno jednych od drugich" - ocenia prof. Bujnicki.

Jak zaznacza, nad stanowiskiem ws. GMO i edycji genów pracuje teraz Europejska Grupa ds. Etyki w Nauce i Nowych Technologiach.

Tematykę GMO i nowych technologii stosowanych w biotechnologii rolniczej doradcy naukowi KE poruszali już w kwietniu ub. roku. W swoim dokumencie wyjaśniali, na czym polegają poszczególne techniki wprowadzania zmian w genomie i z jakimi wyzwaniami łączy się ich stosowanie.

Istniejący od 2016 r. mechanizm doradztwa naukowego SAM ma sprawić, że KE będzie miała dostęp do najlepszego możliwego doradztwa naukowego, niezależnego od nacisków instytucjonalnych i interesów politycznych. SAM prezentować ma spojrzenie na dany problem z punktu widzenia różnych nauk i różnych podejść. W skład grupy doradców wchodzi 7 ekspertów z różnych krajów.

PAP - Nauka w Polsce, Ludwika Tomala

lt/ ekr/ agt/

Przed dodaniem komentarza prosimy o zapoznanie z Regulaminem forum serwisu Nauka w Polsce.

Copyright © Fundacja PAP 2024