Nauka dla Społeczeństwa

20.04.2024
PL EN
01.10.2012 aktualizacja 01.10.2012

Kiedy filmy wyszły z ciszy/ Warszawski Festwial Nauki

Fot. Fotolia Fot. Fotolia

Dlaczego w pierwszych filmach dźwiękowych dialogi wydają się dziś nieznośnie sztuczne i jak właściwie zapisany jest dźwięk na taśmie filmowej? O początkach filmu dźwiękowego opowiadał w czasie Festiwalu Nauki w Warszawie Michał Pieńkowski z Filmoteki Narodowej.

Pieńkowski opowiadał też o tym, że filmom niemym towarzyszyła muzyka grana na żywo, przez tapera. Czasem razem z taśmą filmową do kin trafiały też partytury, ale często to taper decydował, jaką muzyką zilustruje film i czy np. spróbuje uzupełnić film w efekty dźwiękowe - np. w odpowiednim momencie filmu mógł naśladować śpiew ptaków, pukanie czy szczekanie psa. Przy każdym odtworzeniu filmu muzyka była więc zazwyczaj inna. Z czasem pojawił się pomysł, żeby do filmu dołączać płyty gramofonowe z nagranymi dźwiękami. W ten sposób w każdym kinie filmowi mogła towarzyszyć ta sama muzyka.

Jak wyjaśnił Pieńkowski, dziś na ścieżkach dźwiękowych znajdują się zarówno dialogi, podkład muzyczny, jak i efekty dźwiękowe. Dawniej nie potrafiono tego połączyć, więc filmy z dźwiękiem dzieliły się na filmy synchroniczne, w których podkładana była muzyka, filmy mówione, w których dominowały dialogi, śpiewane, a także filmy szmerowe, w których podkładane były jedynie efekty dźwiękowe - np. odgłos kroków, stukot kół itp.

W pierwszych filmach mówionych rozmowy nie toczyły się płynnie. Padały tylko krótkie zdania, dialogi nie brzmiały naturalnie, bo były budowane tak, jakby miały być napisane na planszach, jak w filmie niemym. Dźwięk brzmiał więc tak, jakby aktorzy czytali napisy z plansz. Do tego dochodziła przesadzona gestykulacja i mimika jak z filmu bez dźwięku, rodem z pantomimy. "Konwencja gry z filmu niemego i sztywne dialogi to było coś niestrawnego" - stwierdził Pieńkowski. Stąd na początku filmu dźwiękowego pojawiały się głosy wieszczące rychły jego koniec.

Jedyne, do czego uważano, że dźwięk się nadawał, były kreskówki. Poza tym z początkiem kina dźwiękowego pracę straciło wielu aktorów kina niemego. Okazało się, że Charliemu Chaplinowi plącze się język, a Pola Negri ma chrapliwy głos.

Jak wyjaśnił specjalista, w filmie dźwiękowym problemem okazało się wersje językowe filmów. Nie od razu wymyślono dubbing. Bywało, że producenci przy produkcji filmów gromadzili aktorów z różnych krajów i w identycznych scenografiach nagrywali film w kolejnych obsadach mówiących w innych językach. W ten sposób Paramount Pictures produkował w Paryżu filmy dla Europy. Powstało wtedy pięć filmów w kilkunastu wersjach językowych. Ale pomysł ten okazał się klapą.

Dopiero z czasem wymyślono dubbing. Na początku przy doborze osób podkładających dialogi szukano sobowtórów głosowych aktorów z oryginału, ale dopiero z czasem zrozumiano, że nie podobieństwo głosu ma znaczenie, ale przekład dialogów oraz odpowiednia intonacja i werwa dubbingującego.

Pieńkowski wyjaśnił, że pomysł z zapisywaniem dźwięku filmowego na płycie gramofonowej nie był doskonały. Urządzenia odtwarzające film i dźwięk nie były ze sobą zsynchronizowane i fonia często rozmijała się z wizją, co miało miejsce zwłaszcza w sytuacjach, kiedy taśma się zerwała i trzeba było ją skracać, by skleić klatki.

Lepszym pomysłem mogło się okazać zapisywanie dźwięków bezpośrednio na taśmie filmowej. Metodę taką opracował Polak, Józef Tykociński. W pierwszym filmie, w którym wykorzystał swoją metodę, jego żona wypowiedziała słowa: "A teraz zadzwonię" i zadzwoniła dzwonkiem.

Jak działała ta metoda? Pieńkowski wyjaśnił, że z boku każdej klatki filmowej, obok kadru, umieszczane były ciemniejsze i jaśniejsze paseczki (był to tzw. zapis gęstościowy), rejestrowane przez fotokomórkę, zamieniane na sygnał elektryczny i przetwarzane na dźwięk. Z czasem zapis ten udoskonalono i dźwięk zapisywano nie w formie kresek, tylko dwuwymiarowych kształtów. Dziś dźwięk rejestrowany jest zwykle cyfrowo, a jego zapis widoczny jest pomiędzy otworkami na brzegu taśmy filmowej i w powiększeniu przypomina kody QR, stosowane w smartphonach.

Ekspert z Filmoteki Narodowej wyjaśnił, że współczesna poliestrowa taśma filmowa jest bardzo wytrzymała, trudna do porwania i w przeciwieństwie do dawnych taśm, nie jest łatwopalna i wybuchowa. Testy starzeniowe wykazują, że może wytrzymać nawet 500 lat, dlatego filmy z nośników cyfrowych archiwizowane są właśnie na taśmie filmowej. Na taśmach archiwizują dane nawet niektóre banki.

Pieńkowski dodał, że kiedy filmy były nieme, prędkość ich odtwarzania nie miała wielkiego znaczenia. Dopiero pojawienie się dźwięku wiązało się z koniecznością ustalenia pewnej stałej prędkości odtwarzania, która wynosi 24 klatki na sekundę. Filmy nieme odtwarzane były z inną prędkością, dlatego dziś, kiedy się je ogląda, wyglądają, jakby były przyspieszone.

O digitalizacji przedwojennych filmów w Filmotece Narodowej można przeczytać na stronie www.nitrofilm.pl

PAP - Nauka w Polsce

lt/ ula/

Przed dodaniem komentarza prosimy o zapoznanie z Regulaminem forum serwisu Nauka w Polsce.

Copyright © Fundacja PAP 2024