Nauka dla Społeczeństwa

29.03.2024
PL EN
12.11.2012 aktualizacja 12.11.2012

Naukowcy: rolnictwo intensywne może być ekologiczne

Fot. Fotolia Fot. Fotolia

Ochronę środowiska i rolnictwo intensywne uważa się za kwestie, które trudno pogodzić. Jednak naukowcy z Monachium opracowali system zasiewów, w którym monokultury zastąpiono poletkami poprzecinanymi zalesionymi działkami, co może przynieść nie tylko ekologiczne, ale i finansowe korzyści.

Niemieccy naukowcy z Uniwersytetu Technicznego w Monachium (TUM) opracowali nowy model na potrzeby średnich farm w Ameryce Południowej.

Każdego roku w związku z wylesianiem ogromne ilości węgla są uwalniane do atmosfery. W Ameryce Południowej rocznie wycina się 4 mln hektarów lasów. W rezultacie w ramach międzynarodowych programów ochrony klimatu planowane są rekompensaty dla farmerów, którzy chronią lasy lub sadzą nowe drzewa. Jednak zapotrzebowanie na ziemię rośnie, a rosnący popyt na żywność i zainteresowanie uprawami energetycznymi doprowadzi w końcu do konfliktu interesów na żyznych ziemiach w krajach takich jak Brazylia czy Ekwador - czytamy we wnioskach badaczy.

Thomas Knoke i Michael Weber z TUM wierzą, że intensywne praktyki rolnicze, będące źródłem wysokich plonów, mogą iść w parze z ochroną klimatu i środowiska. Naukowcy razem z kolegami opracowali system "zdywersyfikowanego wykorzystania ziemi" dla średnich farm w Ameryce Południowej na podstawie pomysłu emerytowanego profesora TUM Wolfganga Habera - podał serwis EurekAlert.

Nowy model zachęca rolników, aby odchodzili od monokultur na rzecz uprawiania wielu roślin na mniejszych poletkach, pozostawiając na skraju ziemi lasy i krzewy. Każda z nieużywanych działek powinna zostać ponownie zalesiona. Mniejsze działki wciąż będą miały wystarczającą wielkość dla intensywnego użytkowania z wykorzystaniem nawozów i maszyn rolniczych. Urozmaicające otoczenie leśne działki będą chronić glebę przed erozją i magazynować węgiel.

Badacze ocenili też stronę ekonomiczną swojego projektu. Modelowe gospodarstwo miało powierzchnię 116 hektarów i obejmowało uprawy, tereny leśne i nieużytki. Farm tej wielkości na kontynencie południowoamerykańskim występuje około 5 mln.

Wprowadzenie proponowanej metody początkowo wiąże się z większymi kosztami dla farmerów, co wynika z zalesiania i podziału ziem na mniejsze działki. Jednak na dłuższą metę takie zarządzanie się opłaca. Praca na wielu oddzielnych polach dywersyfikuje ryzyko, a uprawianie różnych roślin - jak soja, trzcina cukrowa, kukurydza i kawa - może zmniejszyć zależność od zmienności cen rynkowych. Tereny zalesione mogą być też źródłem dodatkowego dochodu, jeśli farmerzy będą sprzedawali drewno na opał lub jako materiał budowlany.

Naukowcy przekonują, że ich metoda uprawy ziemi będzie bardziej wydajna niż monokultura już po ośmiu latach. Farmerzy mogą uzyskać o 19-25 proc. większe plony, niż w przypadku uprawiania jednej rośliny.

Knoke i Weber uważają, że "początkowe koszty są takie same lub niższe niż porównywalne nakłady na zmniejszenie poziomu emisji CO2". "To stawia rozwój zdywersyfikowanych upraw na linii z lokalną polityką dążenia do wysokiej produktywności w rolnictwie, które dodatkowo może być przyjazne dla środowiska" - powiedział prof. Knoke. (PAP)

mrt/ agt/

Przed dodaniem komentarza prosimy o zapoznanie z Regulaminem forum serwisu Nauka w Polsce.

Copyright © Fundacja PAP 2024