Nauka dla Społeczeństwa

19.04.2024
PL EN
23.11.2014 aktualizacja 23.11.2014

Trudne słowo na "p"

Nie chodzi mi o "parametryzację" jednostek naukowych ani o "paradygmat" - jedno z ulubionych, jak się zdaje, słów współczesnych humanistów. Nie, drogi czytelniku, trudne słowo, o którym mowa w tytule, to "patologie"- w życiu akademickim, rzecz jasna. Z którymi łączy się inny wyraz na "p", a mianowicie - "przyzwoitość".

Kilka miesięcy temu przysłuchiwałem się obradom Kongresu Kultury Akademickiej na UJ w Krakowie. Z rozmachem przygotowana impreza pomyślana jako forum krytycznej refleksji nad stanem polskich uczelni i rodzimej nauki. Przyjechali na nią najwybitniejsi naukowcy wszystkich dyscyplin z całej Polski.

Jeden z tematów sesji kongresu brzmiał intrygująco \"Patologie życia akademickiego\". Niestety, sama treść panelu nieco mnie rozczarowała (nie tylko mnie, zresztą, jak wnoszę z kuluarowych rozmów). Same wystąpienia prelegentów w niewielkim stopniu dotyczyły patologii życia akademickiego, a bardziej - narzekania na tzw. trudności obiektywne - np. brak środków na uczelniach, system boloński czy niekiedy absurdalną \"papierologię\" na uczelniach.

Jednym z wyjątków w dyskusji był głos dr. Marka Wrońskiego, niestrudzonego \"łowcy\" plagiatów, którego zdaniem (streszczam w największym skrócie) środowisko naukowe przymyka zbyt często oko na przypadki uczelnianych nierzetelności. Jednak wystąpienie Wrońskiego przeszło niestety bez większego echa.

O krakowskim kongresie przypomniałem sobie ostatnio, gdy przez nasze media przeszła fala związana ze sprawą - niedoszłego, jak się okazało - doktoratu prezesa Business Center Club, Marka Goliszewskiego, na Wydziale Zarządzania UW.

Cała sprawa jest znana, więc poprzestanę na jej najkrótszym streszczeniu. Po tym, jak media nagłośniły sprawę Rada Wydziału Zarządzania nie przyznała szefowi BCC tytułu, mimo że wcześniej obronił on go przed stosowną komisją. Obiekcje dotyczyły m.in. treści i formy tekstu, który nie spełniał standardów doktoratu, gdyż miał zaledwie 105 stron (nie licząc załączników i bibliografii) i był prawie pozbawiony przypisów.

Wątpliwość wzbudziło przede wszystkim to, że promotor tej pracy jest współtwórcą BCC i przyjacielem Goliszewskiego, i że w dodatku ten ostatni zasiada w Radzie Biznesu przy Wydziale Zarządzania UW.

Nie wchodząc w szczegóły, wspomniany przypadek chcę potraktować jako przykład jednej z patologii życia akademickiego - kumoterstwa - oraz prób walki z nimi.

Nasuwa mi się kilka myśli. Po pierwsze: jak się stało, że praca została obroniona mimo oczywistych formalnych mankamentów i powiązań promotora z doktorem in spe? I że stało się to na najlepszej ponoć polskiej uczelni? I na ile dopiero medialna nawałnica (do której doszło głównie dlatego, że doktorantem był tzw. VIP) przesądziła o ostatecznym utrąceniu doktoratu przez Radę Wydziału UW?

Po drugie - pytanie ogólniejsze i dużo istotniejsze. Na ile przypadki kumoterstwa - i innych patologii: plagiatów, niskiego poziomu prac naukowych i zajęć dydaktycznych - są incydentem, a na ile chlebem powszednim na wielu polskich uczelniach? Zwłaszcza tych mniejszych i mniej prestiżowych niż UW?

Niestety, wystarczy śledzić ciekawą, stałą rubrykę autorstwa wspomnianego dr Wrońskiego na łamach \"Forum Akademickiego\" (pt. \"Z archiwum nierzetelności naukowej\") aby dojść do wniosku, że takie zjawiska nie są wcale marginesem, ale poważnym schorzeniem. Wspominał o nich niedawno prof. Maciej Żylicz, szef Fundacji na Rzecz Nauki Polskiej, pisząc ponadto o \"dominacji przeciętności\" w polskiej nauce (cały tekst profesora w \"Forum Akademickim\" tutaj).

Jak z tym wszystkim walczyć? Czy konieczne są bardziej rygorystyczne niż istniejące przepisy prawne? Nie sądzę. Myślę - czy naiwnie? - że często nie mniej ważna od uregulowań prawnych jest zwykła przyzwoitość. Pozwolę sobie zacytować prof. Żylicza: \"Obowiązku uczciwego postępowania nie da się zapisać w ustawie. To powinno wymusić środowisko\".

Nie powinno się milczeć o niepokojących zjawiskach na uczelniach i instytutach badawczych. Całe szczęście, że są znakomici uczeni - jak prof. Żylicz czy na naszych łamach prof. Piotr Sztompka, którzy bez ogródek o tych patologiach mówią.

Oby za nimi poszli inni.

Szymon Łucyk

Przed dodaniem komentarza prosimy o zapoznanie z Regulaminem forum serwisu Nauka w Polsce.

Copyright © Fundacja PAP 2024