Propagandzie PRL nie udało się zdyskredytować Powstania Warszawskiego
Propagandzie Polski Ludowej nie udało się zmusić Polaków do znienawidzenia Powstania Warszawskiego, tak jak bezskutecznie zmuszała ich ona do pokochania Związku Radzieckiego - zauważa historyk prof. Andrzej Paczkowski z Instytutu Studiów Politycznych PAN http://www.isppan.waw.pl/
POGŁĘBIONO WĄTPLIWOŚCI
\"Po wojnie nie zdołano zdyskredytować Powstania ani jego żołnierzy, a jedynie pogłębić wątpliwości, czy ten niepodległościowy zryw miał sens\" - mówi prof. Paczkowski.
Zaznacza jednak, że propaganda wpłynęła negatywnie na obraz polskich polityków i wojskowych należących do władz polskich na wychodźstwie - \"przynajmniej w kwestii ich odpowiedzialności za powstanie\".
Bezskuteczne działania manipulatorskie władzy komunistycznej konfrontowane były z doświadczeniem osobistym przekazywanym z pokolenia na pokolenie, sposobem myślenia i wychowania.
\"Są w ludziach, także tych żyjących w systemach autorytarnych, czy totalitarnych mechanizmy powodujące, że nawet kiedy istnieje pełna kontrola nad obiegiem informacji, to pewnych postaw nie da się wmówić\" - twierdzi profesor.
1944 - PIERWSZE ZAFAŁSZOWANIA
Według historyka, pierwsze zafałszowania dotyczące Powstania zaczęły się pojawiać już w czasie jego trwania.
Związane były z działaniami komunistów i ogłoszeniem manifestu PKWN. Były tożsame ze stanowiskiem Związku Radzieckiego.
\"Prasa ówczesna (wydawana przez komunistów) była poddana kontroli i sterowaniu, publikowała więc zgodnie z wytycznymi\" - mówi Paczkowski.
Na początku Powstania w ogóle unikano zresztą tego tematu, zupełnie jakby nic się nie stało.
\"Krótko, zaledwie przez kilka dni próbowano twierdzić, że Powstanie wybuchło na sygnał komunistycznej Armii Ludowej\" - przypomina historyk.
Później przedstawiano je w konwencji, która do niedawna jeszcze była obecna: był to niepotrzebny zryw, inspirowany przez \"politykierów\" z Londynu.
\"Zarzucano Armii Krajowej współpracę z Niemcami, podkreślając jednak bohaterstwo walczących i straty materialne w stolicy\" - zwraca uwagę Paczkowski.
PROPAGANDA POCZĄTKOWO ŁAGODNA
Jak podkreśla naukowiec, w czasie Powstania propaganda miała jeszcze charakter stosunkowo łagodny.
Pierwszy zdecydowany atak nastąpił po jego upadku - wtedy można było przedstawiać Powstanie jako akt \"głupi i bezrozumny\".
\"W tym czasie pojawił się też słynny plakat +AK - zapluty karzeł reakcji+\" - przypomina profesor.
Już wówczas pojawiła się konstrukcja propagandowa, która miała funkcjonować niemal do końca istnienia PRL.
Według niej, Powstanie składało się z dwóch warstw: bohaterskiego walczącego ludu Warszawy i zdradzieckiej klasy przywódczej, do której zaliczano wyższych oficerów, rząd polski w Londynie, czy ? jak to skrótowo ujmowano - \"sanację\", rządy przedwrześniowe.
Historyk zwraca uwagę, że analogiczny koncept pojawił się w związku z \"Solidarnością\".
\"Mówiono, że składała się ze +zdrowego nurtu robotniczego i brudnej, antysocjalistycznej piany+\" - przypomina.
POWSTAŃCY TAK, POWSTANIE - NIE
Propagandowy koncept różnicowania \"ludu\" i \"przywódców\" funkcjonował bardzo długo.
Z niego wynikało m.in. to, że jeszcze w 1984 roku władze nie chciały się zgodzić na pomnik Powstania Warszawskiego, ale dopuszczały budowę pomnika Powstańców Warszawskich.
\"Zdaniem władz, żołnierze byli w porządku - walczyli, ginęli, ale samo Powstanie nie, gdyż było skierowane przeciwko Związkowi Radzieckiemu\" - mówi historyk.
Rok po Powstaniu jeszcze oficjalnie świętowano jego rocznicę.
Od 1948 roku rocznica zniknęła jednak z oficjalnego kalendarza, a żołnierze Powstania - podobnie, jak inni Akowcy - zaczęli być represjonowani.
Dopiero w 1954 roku pojawiła się ponownie kompania honorowa na kwaterach powstańczych na Powązkach.
Wyraźniejsza zmiana nastąpiła po 1956 roku. Zaczęły się ukazywać artykuły (głównie zresztą w czasopismach katolickich) i książki o Powstaniu.
\"Pisali je profesjonalni historycy wojskowości, lub uczestnicy tamtych zdarzeń\" - tłumaczy Paczkowski.
Jednymi z pierwszych były monografie Jerzego Kirchmayera i Adama Borkiewicza.
Powstało także kilka ważnych książek o poszczególnych zgrupowaniach powstańczych i bitwach. Publikowano sporo wspomnień.
PROBLEM Z ROCZNICAMI
Później w zasadzie nie zakazywano tego rodzaju publikacji, choć - jak przypomina Paczkowski - np. z okazji 30. rocznicy Powstania cenzura wstrzymała równoczesne wydanie kilkunastu książek o Powstaniu, nakazując \"rozproszenie ich\".
Chodziło o to, by nie akcentować w ten sposób sierpniowej daty.
Faktycznie rocznica wybuchu Powstania Warszawskiego nie została w czasach PRL nigdy oficjalnie uznana, choć były warty honorowe i składanie wieńców.
Nie przeszkadzano też w kultywowaniu pamięci poległych w kościołach i na cmentarzach.
Zwykle akademie organizowane były przez warszawski oddział ZBoWiD oraz Front Jedności Narodu, czyli na szczeblu lokalnym.
SB zbierało informacje o mszach, które odbywały się 31 lipca, lub 1 sierpnia i o liczbie osób tłumnie przybywających na kwatery powstańcze na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach.
POZIOM OKREŚLONY PRZEZ WŁADZE
Jak zaznacza Paczkowski, Powstanie funkcjonowało w oficjalnym obiegu społecznym na dopuszczalnym przez władzę poziomie.
\"Informacje dotyczące Powstania umieszczane były w podręcznikach, pojawiały się filmy dokumentalne, przypominano filmy fabularne z lat 50., jak +Kanał+ Andrzeja Wajdy. Cenzura jednak czuwała, a w Komitecie Centralnym PZPR powstawały kolejne dyrektywy wskazujące, jak powinny przebiegać uroczystości\" - zwraca uwagę historyk.
Pilnowano, aby w żadnych oficjalnych publikacjach nie pojawiały się akcenty antysowieckie, przypominające, że Sowieci stanęli na linii Wisły i nie udzielili pomocy walczącej Warszawie.
Zaczęto o tym trochę mówić dopiero w ostatnich latach PRL, przede wszystkim pod naciskiem tego, co robiła - co najmniej od 1979 roku - opozycja (od 1982 roku - podziemie) i co ukazywało się w tzw. drugim obiegu.
W tej literaturze pojawiały się teksty traktujące o postawie Sowietów wobec Powstania.
OKOPY DO ODDANIA
Paczkowski przytacza wypowiedź gen. Wojciecha Jaruzelskiego, który w 1988 roku na jednym z posiedzeń Biura Politycznego KC PZPR, gdy omawiano problem stosunku do najnowszej historii Polski, powiedział, że \"nie możemy siedzieć w okopach, które i tak trzeba będzie oddać\".
Zdaniem historyka, oznaczało to nieuniknioną dla władzy konieczność oficjalnego potwierdzenia prawdy m.in. o Katyniu, Powstaniu Warszawskim, czy deportacjach Polaków w głąb ZSRR.
Wolność słowa po 1989 roku umożliwiła szerszą dyskusję o stosunku Związku Radzieckiego do Powstania - nie przez drugi obieg, czy Radio Wolna Europa, ale w oficjalnych mediach.
Ukazało się wiele ważnych książek historycznych, m.in. zbiorów dokumentów dotyczących postawy Stalina, czy Armii Czerwonej wobec Powstania.
Jednocześnie debatowano na temat przyczyn wybuchu Powstania i jego klęski, czy był to błąd i czyj.
Przedrukowano m.in. znaną książkę prof. Janusza Zawodnego składającą się z rozmów z dowódcami Powstania, oficerami i politykami, którzy po wojnie zostali na emigracji.
Najnowszą ważną książką o Powstaniu jest monografia Normana Daviesa \"Powstanie \\'44\", w której autor zauważa, że decyzja o rozpoczęciu Powstania była ryzykowna, ale ani bezpodstawna, ani karygodna, a główną przyczyną jego upadku była nieudolność koalicji alianckiej.
* Nauka w Polsce - Bogusława Szumiec-Presch *
29 lipca 2004
Przed dodaniem komentarza prosimy o zapoznanie z Regulaminem forum serwisu Nauka w Polsce.