Nauka dla Społeczeństwa

25.04.2024
PL EN
06.10.2004 aktualizacja 06.10.2004

PASOŻYTY WCIĄŻ SĄ W POLSCE POWAŻNYM PROBLEMEM

Zarażenia włośnicą, toksoplazmozą i tasiemczycami zdarzają się w Polsce częściej niż w krajach Europy zachodniej. Wprawdzie dzięki poprawie warunków higienicznych zmniejsza się ich liczba, ale wciąż takich zakażeń jest za dużo.

Choroby wywoływane przez pasożyty noszą wspólną nazwę - parazytoza - i towarzyszą ludzkości od najdawniejszych czasów. Odkąd jednak poznaliśmy naturę tych schorzeń, możemy się przed nimi skutecznie bronić. O tym, co grozi nam ze strony pasożytów mówi kierownik Zakładu Parazytologii Lekarskiej PZH prof. Tadeusz H. Dzbeński.

DLA KOGO JEST GROŹNA TOKSOPLAZMOZA

Jednym z najpoważniejszych zagrożeń parazytologicznych występujących w Polsce jest toksoplazmoza, choroba wywoływana przez pierwotniaka o nazwie Toxoplasma gondii.

U zdrowych, dorosłych ludzi zarażenie tym pierwotniakiem przebiega zazwyczaj bezobjawowo. Groźne jest ono natomiast dla osób o obniżonej odporności (zakażonych HIV lub poddanych terapii immunosupresyjnej np. po przeszczepie).

Bardzo niebezpieczna jest również toksoplazmoza wrodzona. Powstaje ona w następstwie zarażenia poprzez łożysko - jeśli matka zarazi się pasożytem w trakcie ciąży, wówczas może się on przenieść na rozwijające się dziecko.

\"Konsekwencje zarażenia mogą być bardzo poważne. Gdy dochodzi do niego w pierwszym okresie ciąży, płód bywa bardzo uszkodzony - może dojść do uszkodzeń mózgu. Późniejszy skutek to niedorozwój fizyczny, umysłowy, trwałe kalectwo\" - mówi prof. Dzbeński.

\"Jeżeli kobieta zaraża się w późniejszym okresie ciąży, te konsekwencje są nieco mniej dramatyczne, ale też poważne - np. zmiany na dnie oka, które prowadzą do upośledzenia widzenia, a nawet do ślepoty\" - wyjaśnia.

\"Noworodek urodzony z toksoplazmozą wymaga specjalistycznej opieki. To są działania bardzo kosztowne, niewdzięczne i często beznadziejne\" - dodaje.

JEDNO DZIECKO NA TYSIĄC

Jak wynika z badań przeprowadzonych na terenie województwa wielkopolskiego, trochę więcej niż jedno dziecko na tysiąc rodzi się z toksoplazmozą wrodzoną. Jest to najwyższy wskaźnik zarażeń toksoplazmozą wrodzoną w Europie.

\"Te dane dotyczą wprawdzie wyłącznie Wielkopolski, ponieważ badań na terenie całego kraju nie robiono. Problem jest jednak poważny. Dotyczy przynajmniej 300 przypadków wrodzonej toksoplazmozy rocznie\" - podkreśla prof. Dzbeński.

Zarażenie ciężarnej następuje zazwyczaj drogą pokarmową. Cysty toksoplazmy mogą znajdować się w mięsie zarażonych zwierząt. Do zarażenia dochodzi po zjedzeniu mięsa surowego lub półsurowego. Dlatego nie należy jeść takiego mięsa zwłaszcza w czasie ciąży.

Toksoplazmą są często zarażone koty. Wydalają one oocysty pasożyta wraz z kałem. Kontakt kocich odchodów z żywnością może sprawić, że znajdą się na niej oocysty. Dlatego należy dokładnie myć każde warzywo lub owoc przeznaczony do spożycia.

\"Kot często odwiedza ogródki warzywne i kocim zwyczajem zagrzebuje odchody w ziemi. Po deszczu oocosty wydostają się na powierzchnię i rozprzestrzeniają się. Roznoszą je muchy i inne owady. Oocysta może się dostać na sałatę, rzodkiewkę lub inne warzywa, może się również dostać do wody\" - wyjaśnia prof. Dzbeński.

LEPIEJ ZAPOBIEGAĆ NIŻ LECZYĆ

\"Zanieczyszczenie wody może nawet spowodować epidemię. W Polsce wprawdzie takich epidemii wodnych nie opisywano, ale kilka lat temu na zachodzie Kanady miała miejsce wielka epidemia wodna, dotycząca 7-8 tysięcy przypadków\" - dodaje.

Aby uniknąć zarażenia, trzeba przestrzegać zasad higieny, myć ręce przed jedzeniem, dokładnie myć pod bieżącą wodą warzywa i owoce, nie jeść surowego mięsa, nie próbować takiego mięsa w czasie przyrządzania potraw.

Według specjalistów z PZH, potrzebny jest również program opieki nad ciężarnymi kobietami. Powinien on przewidywać regularne badania na obecność przeciwciał toksoplazmowych. Dzięki temu możliwe będzie szybkie rozpoznanie i podjęcie leczenie.

Leczenie matki chorej na toksoplazmozę nie zabezpieczy wprawdzie płodu przed zarażeniem, ale sprawi, że objawy u noworodka będą zdecydowanie łagodniejsze lub nie wystąpią wcale.

Warto również zadbać o to, aby koty nie zarażały się toksoplazmą. \"Na zachodzie koty są karmione przede wszystkim pokarmem z puszek, który jest pasteryzowany, a więc nie zawiera żywych toksoplazm. U nas kot porusza się swobodnie i poluje. Łatwiej o zarażenie kota w Polsce niż np. w Danii\" - mówił nasz rozmówca.

DOKUCZLIWE TASIEMCZYCE

Drugą grupą chorób pasożytniczych najczęściej występujących w Polsce są tasiemczyce. W ubiegłym roku zarejestrowano 276 przypadków różnych tasiemczyc - dużo więcej niż na zachodzie Europy.

Najmniej groźny jest tasiemiec osiedlający się w jelicie - nieuzbrojony (bydlęcy) - którym można się zarazić przez zjedzenie zarażonego mięsa wołowego oraz tasiemiec uzbrojony, występujący w wieprzowinie.

Skutki zarażenia są dość dokuczliwe. Powoduje ono mdłości, czasem wymioty. Fragmenty tasiemca wydostają się przez odbyt przy wypróżnianiu lub samoistnie, wypełzając na skórę otoczenia odbytu. Tasiemce te nie stanowią jednak istotnego zagrożenia zdrowotnego.

W Polsce występują też tasiemczyce tkankowe. \"W przypadku tasiemczycy tkankowej, np. bąblowicy lub wągrzycy, postać larwalna pasożyta nie usadawia się w jelicie, ale osiedla się w różnych tkankach\" - wyjaśnia prof. Dzbeński.

Może wybrać tkanki wątroby, płuc czy mózgu. Zarażenia takie są zazwyczaj bardzo niebezpieczne.

\"Na szczęście takich przypadków jest niedużo. W zeszłym roku były w Polsce 34 zarejestrowane przypadki bąblowicy i ani jednej wągrzycy\" - mówi profesor.

Tasiemczycom jelitowym można zapobiegać nie jedząc surowego lub półsurowego mięsa. Podobnie jak w przypadku toksoplazmy, jaja tasiemca mogą znaleźć się na warzywach, dlatego trzeba je zawsze dokładnie myć. Każdą chorą osobę trzeba jak najszybciej leczyć, żeby nie była źródłem dalszych zarażeń.

\"W Polsce to się zdarza rzadko. Zarażenia postacią larwalną tasiemca uzbrojonego powodującego wągrzycę występują jednak często w Meksyku i w Indiach, ponieważ tam stosuje się ludzkie odchody do nawożenia upraw warzyw\" - wyjaśnia profesor.

WŁOŚNICA PO WIEJSKIM PRZYJĘCIU

Trzecią parazytozą najczęściej występującą w Polsce jest włośnica. Powodują ją nicienie, bytujące w tkankach zarażonych zwierząt. Do zarażenia może dojść przez zjedzenie zarażonego mięsa, głównie świni i dzika, które nie zostało poddane dokładnej obróbce termicznej.

\"W Polsce przypadków włośnicy jest o wiele więcej niż na zachodzie Europy, gdzie praktycznie nie istnieje. Jeżeli tam zdarzają się jakieś epidemie, to zazwyczaj jako rezultat importu zarażonego mięsa, w tym zarażonej włośniem koniny z Polski\" - podkreśla profesor.

W Polsce notuje się od kilkudziesięciu do kilkuset takich przypadków rocznie. Zdarzają się też epidemie po uroczystościach na wsi. Chorują na przykład goście weselni, którzy jedli domowe wędliny (wędzenie nie niszczy pasożytów).

Aby uchronić się przed zarażeniem, trzeba zawsze sprawdzić, czy mięso zabitego zwierzęcia (świni lub dzika) zostało zbadane w punkcie weterynaryjnym.

Objawy włośnicy są bardzo bolesne. Mogą stanowić nawet zagrożenie dla życia, zwłascza dzieci lub starszych osób. Rekonwalescencja trwa wiele tygodni. Bywa, że choroba powoduje wysoką gorączkę, bóle mięśni, obrzęki na twarzy i krwawe podbiegnięcia pod paznokciami i na skórze.

EGZOTYCZNA MALARIA

Innym pasożytniczym problemem, który coraz częściej spotykamy się w Polsce jest egzotyczna malaria (zimnica), spowodowana przez pierwotniaki - zarodźce malarii.

Zarażają się nią najczęściej marynarze oraz podróżni, którzy w celach turystycznych lub biznesowych poruszają się po rejonach, gdzie choroba ta występuje powszechnie.

Zarodźce malarii przenoszone są przez komary, więc trudno skutecznie chronić się przed zarażeniem. Istnieją jednak leki, które mogą sprawić, że malaria u zarażonej osoby w ogóle się nie rozwinie.

\"Malarię mieliśmy kiedyś w Polsce, własną, rodzimą. Została zwalczona już kilkadziesiąt lat temu. Przypadki malarii w Polsce są to wyłącznie przypadki importowane, nabyte podczas podróży do okolic endemicznych dla malarii\" - wyjaśnia prof. Dzbeński.

Corocznie do Polski przyjeżdża około 30 osób, u których stwierdza się malarię. Zarażają się głównie dlatego, że nie biorą przepisanych przez lekarza środków profilaktycznych. Zdarza się, że lek nie działa na dany szczep malarii, ale częściej - że ludzie jadący w krótką podróż w ogóle się nie zabezpieczają.

\"Malaryczne napady gorączki przedzielają okresy dobrego samopoczucia, czasem występuje gorączka o charakterze ciągłym. Właśnie gorączka u osoby, która powróciła z okolic +malarycznych+, powinna zaalarmować lekarza. Chorego trzeba jak najszybciej leczyć, ponieważ u części osób malaria może przybrać bardzo groźną postać mózgową\" - ostrzegał prof. Dzbeński.

Postać mózgowa malarii, która objawia się m.in. utratą świadomości, może doprowadzić do uszkodzenia ośrodkowego układu nerwowego i często kończy się zgonem. Według danych PZH w ostatnim czasie prawie co roku zdarza się w Polsce śmierć kogoś chorego na malarię.

Najlepszą ochroną przed chorobą są wspomniane już leki przeciwmalaryczne (może je przepisać lekarz w ośrodku chorób zakaźnych). W przypadku pojawienia się objawów po powrocie, trzeba natychmiast zgłosić się do lekarza.

PAP - Nauka w Polsce, Urszula Jabłońska

Przed dodaniem komentarza prosimy o zapoznanie z Regulaminem forum serwisu Nauka w Polsce.

Copyright © Fundacja PAP 2024