Nauka dla Społeczeństwa

20.04.2024
PL EN
18.10.2005 aktualizacja 18.10.2005

Czy warto wierzyć przedwyborczym sondażom

200509230958576352.jpg 200509230958576352.jpg

"Sondaże przedwyborcze są najlepszym, choć nie bezbłędnym, zwierciadłem opinii publicznej" - przekonują przedstawiciele nauk społecznych. Skoro tak, to dlaczego sondaże różnią się od ostatecznych wyników wyborów? Czy to wina badaczy i przyjętej przez nich metody? A może samych badanych, którzy nie mówią ankieterom prawdy?

"Nie znaleźliśmy do tej pory lepszego sposobu szacowania preferencji wyborców niż sondaże, choć są one wciąż niedoskonałe" - uważa politolog i socjolog dr Radosław Markowski z Instytutu Studiów Politycznych PAN http://www.isppan.waw.pl i Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej w Warszawie. http://www.swps.edu.pl/new_www/uczelnia

INFORMUJĄ CZY MANIPULUJĄ

Przeciwnicy uważają, że sondaże przedwyborcze manipulują opinią publiczną zamiast ją wyrażać, ponieważ to one decydują, kto się liczy w wyborczej grze, a kto nie.

Socjologowie nie zgadzają się z tym poglądem. "Nie można za pomocą sondaży wybrać prezydenta" - podkreśla prof. Antoni Sułek z Instytutu Socjologii Uniwersytetu Warszawskiego. http://www.is.uw.edu.pl "Dobra pozycja w rankingach ma wprawdzie wpływ na wybór danej partii lub kandydata, ale w żadnym razie nie przesądza o wyniku wyborów. Ludzie kierują się przede wszystkim własnymi preferencjami politycznymi, a dopiero potem sondażami" - dodaje. CO PSUJE SONDAŻE

Niedoskonałość sondaży, zdaniem specjalistów, wypływa przede wszystkim z samej natury badania statystycznego. "Badanie takie jest oparte na reprezentatywnej próbie zbiorowości, a nie na całej grupie" - wyjaśnia prof. Sułek. "Dopuszczalny, tzw. maksymalny błąd statystyczny, nie powinien być jednak większy od 3 procent" - dodaje.

Oprócz błędu statystycznego na "skrzywienie" wyników sondażu mogą wpłynąć również inne czynniki. Może być na przykład tak, że próba badanych osób nie jest w pełni reprezentatywna względem ogółu wyborców.

Obecnie wszystkie uznane ośrodki badania opinii publicznej przyjmują, że osoby badane w sondażach - pod względem takich cech jak wiek, płeć, wykształcenie i miejsce zamieszkania - powinny reprezentować całe społeczeństwo. Zdaniem Markowskiego, takie założenie nie jest jednak do końca słuszne.

"W polskich warunkach tylko mniej więcej połowa ludzi chodzi na wybory. Próby powinny być reprezentatywne względem owej aktywnej połowy, a nie całości społeczeństwa" - uważa Markowski. Tak jednak nie jest i między innymi dlatego, według politologa, wyniki sondaży różnią się od rzeczywistych rezultatów.

Istotny dla wyniku sondażu jest też przyjęty sposób badania. Ostatnio rozpowszechniły się przedwyborcze sondaże na telefon. W niektórych ankieterzy dzwonią tylko na telefony komórkowe. Socjologowie podchodzą do takich badań nich z rezerwą. "Biedniejsi ludzi, np. mieszkańcy wsi, nie zawsze mają telefon, a więc sondaże telefoniczne zawyżają zwykle notowania partii popularnych wśród inteligencji i ludzi z miasta" - zauważa prof. Sułek. Dlatego, zdaniem socjologa, sondaże oparte na wywiadach bezpośrednich, czyli "twarzą w twarz" dają lepszy obraz rzeczywistości.

CZY WYBORCY UKRYWAJĄ SWOJE PREFERENCJE

Według prof. Sułka, za nie do końca prawdziwe sondaże odpowiadają czasem sami wyborcy, a nie tylko badacze. "Zdarza się, że wyborcy ukrywają przed ankieterem prawdziwe preferencje polityczne albo w ostatniej chwili zmieniają faworyta" - tłumaczy profesor. To także może wypaczyć rezultaty sondażu.

Odmiennego zdania w tej sprawie jest dr Markowski. "Jeszcze na początku lat 90. wyborcy wstydzili się przyznać ankieterowi, że chcą głosować np. na partię postkomunistyczną, ponieważ było to źle widziane w mediach. Teraz jednak ludzie już nie boją się ujawnić ankieterowi swoich sympatii politycznych" - uważa dr Markowski.

KOMU MOŻNA WIERZYĆ

Podejrzenia, że ośrodki badania opinii publicznej umyślnie fałszują wyniki badań w taki sposób, by były one korzystne dla którejś partii czy kandydata, prof. Sułek uważa za absurdalne.

"Instytucja, której uda się podać wyniki najbliższe wyborczym umacnia swą markę i pozycję na rynku. Trudno sobie wyobrazić powód, dla którego miałaby fałszować rezultaty badań" - uważa profesor.

Wątpliwości w tej sprawie ma natomiast dr Markowski. "Poza uznaną czołówką polskich ośrodków, takich jak PBS, OBOP CBOS lub Pentor, istnieją także inne, których rzetelność i polityczna bezstronność budzi poważne zastrzeżenia" - sądzi dr Markowski.

W jego opinii wyborcy, a zwłaszcza dziennikarze, powinni nauczyć się czytać sondaże - uważnie śledzić, kto i na jakiej próbie robił badania, a po wyborach porównać sondaże z wynikami. Jeśli bardzo się one różnią, to znaczy, że dany ośrodek nie zasługuje na zaufanie.

PAP - Nauka w Polsce, Szymon Łucyk

23 września 2005

reo

Zainteresowanych tym tematem zapraszamy na wykład w ramach Festiwalu Nauki. W sobotę 24 września, o godz. 10, w Instytucie Socjologii UW (ul. Karowa 18) prof. Antoni Sułek wygłosi wykład "Czy wierzyć przedwyborczym sondażom?"

Przed dodaniem komentarza prosimy o zapoznanie z Regulaminem forum serwisu Nauka w Polsce.

Copyright © Fundacja PAP 2024