Nauka dla Społeczeństwa

25.04.2024
PL EN
27.05.2011 aktualizacja 27.05.2011

Głuchy telefon

Odkrywamy planetę za planetą. Miło, że w tej dziedzinie nieźle się prezentują Polacy. Przyjemnie też podyskutować na temat ewentualnego życia, kwitnącego na tych odległych obiektach. Musimy się jednak pogodzić, że ten temat pozostanie w sferze intelektualnych rozważań.

Niedawno po raz kolejny mogliśmy odczuć narodową dumę z polskiego kosmicznego odkrycia. Tym razem była to planeta swobodna, podróżująca poza układami planetarnymi. Wesołość wzbudziła uwaga naszego redakcyjnego kolegi, że takie swobodne ciało niebieskie może być czymś w rodzaju Gwiazdy Śmierci, statkiem zbudowanym dawno, dawno temu w odległej galaktyce. Ale zupełnie na poważnie, kiedy myśli się o kosmosie, wyobraźnia podsuwa coraz ciekawsze wizje.

Wśród uczonych w zasadzie przeważa obecnie pogląd, że gdzieś w przestrzeni kosmicznej istnieje życie. Trwają oczywiście spekulacje na temat tego jak może ono wyglądać i jak bardzo różni się od tego znanego na Ziemi. Ale większość z nas nie jest uczonymi i dla przeciętnego zjadacza literatury science-fiction życie pozaziemskie warte jest spekulowania tylko wtedy, jeśli jest to życie inteligentne. Czyli, mówiąc prościej, kosmici zasługują na uwagę wtedy, kiedy mówią po angielsku i mają bardzo zaawansowane technologie, którymi: a) zniszczą nas lub zniewolą, b) podzielą się wspaniałomyślnie, c) nie podzielą się, uznając że prymitywni Ziemianie jeszcze do tego nie dojrzeli. A z tym już nie jest tak prosto.


Spójrzmy prawdzie w oczy. Cywilizacje pozaziemskie to najczystszy przypadek kota Schroedingera. Naukowe rozważanie ich istnienia na planetach odległych o setki lub tysiące lat świetlnych ma tyle samo sensu, co przeprowadzanie sondaży z pytaniem: "Czy wierzysz w kosmitów?". W obu przypadkach twierdzące i przeczące odpowiedzi rozkładają się mniej więcej po równo i jakakolwiek nie byłaby prawda, nie mamy szansy jej poznać.


W filmie Roberta Zemeckisa "Kontakt" ludzkość otrzymuje wiadomość od cywilizacji z układu Wegi - relatywnie bliskiej, po znajdującej się ok. 25 lat świetlnych od nas. Fabuła przedstawia się następująco. W 1936 r. wyemitowano przekaz telewizyjny z wystąpienia Adolfa Hitlera na otwarciu olimpiady w Berlinie. Sygnał pomknął w przestrzeń kosmiczną i po 50 latach przyszła na niego odpowiedź. W ten sposób nawiązany został tytułowy kontakt.


Twórcy filmu chcieli nam zapewne powiedzieć, że powinniśmy w każdej chwili być gotowi na to, że sąsiedzi do nas oddzwonią. Tak się jednak raczej nie stanie.


Zakładając, że ziemskie transmisje telewizyjne lub radiowe mogłyby dotrzeć w zrozumiałej formie tak daleko, co niestety nie jest możliwe, istnieje wiele przyczyn, dla których żaden kosmita nie odpowie nam w taki sposób, który będziemy w stanie rozszyfrować. Ponadto, kosmiczne odległości sprawiają, że im dalej nasi hipotetyczni sąsiedzi mieszkają, tym mniejsza jest szansa na telefon, nie wspominając o wizycie. Odległość 500 lat świetlnych oznacza, że odpowiedź na jakikolwiek z naszych przekazów otrzymalibyśmy za tysiąc lat. Czas podróży na taki dystans mierzylibyśmy w skali geologicznej. A 500 lat świetlnych to raczej nasza bliższa okolica.


Oczywiście nie można wykluczyć, że zawitają do nas niespodziewani goście, ale patrząc realnie, ludzkość powinna przygotować się na samotność. Pocieszać się możemy tylko tym, że inne cywilizacje mają ten sam problem.

Urszula Rybicka

Przed dodaniem komentarza prosimy o zapoznanie z Regulaminem forum serwisu Nauka w Polsce.

Copyright © Fundacja PAP 2024