Nauka dla Społeczeństwa

23.04.2024
PL EN
19.02.2014 aktualizacja 19.02.2014

Rozpoczęło się zimowe liczenie łosi nad Biebrzą

Pracownicy Biebrzańskiego Parku Narodowego, leśnicy i wolontariusze rozpoczęli we wtorek zimowe liczenie łosi nad Biebrzą - poinformował PAP dyrektor tego parku Roman Skąpski. Akcja będzie prowadzona na obszarze ok. 1 tys. ha. Potrwa do końca miesiąca.

Łosie będą liczone w Biebrzańskim Parku Narodowym oraz m.in. w sąsiadujących nadleśnictwach Rajgród i Knyszyn. To miejsca, gdzie tych zwierząt jest najwięcej w regionie.

We wtorek łosie liczono m.in. w rejonie drogi Osowiec-Klimaszewnica, w okolicach Rajgrodu i Białaszewa. Liczący mają karty obserwacyjne, do których wpisują wszystkie zaobserwowane zwierzęta. Oprócz łosi, także jelenie, sarny, dziki czy inną, drobniejszą zwierzynę.

Liczenie odbywa się metodą tzw. pędzeń próbnych: jego uczestnicy wędrują po lesie w ustalony sposób, w konkretnych odległościach. Idą z trzech stron, z czwartej strony idzie nagonka, która płoszy zwierzynę.

Roman Skąpski tłumaczy, że wiedza o tym, ile jest zwierząt danego gatunku, jest potrzebna do tego, by np. planować ochronę czy zarządzać daną populacją. Można też dodatkowo planować inne działania, np. podnoszące bezpieczeństwo na drogach w miejscach, gdzie łosi jest sporo i dochodzi do wypadków z ich udziałem.

Łosie są na liście gatunków łownych, ale od 2001 r. obowiązuje moratorium, czyli zakaz polowania na nie. W 2012 r. minister środowiska utrzymał bezterminowo to moratorium.

Dane z liczenia mają opracować leśnicy, a szczegółową analizę przeprowadzą naukowcy z Uniwersytetu w Białymstoku. Skąpski podkreśla, że dane z liczenia są orientacyjne, pędzenia próbne to - według niego - nie jest "idealna metoda", bo nie da się precyzyjnie ustalić liczby zwierząt.

Wyjaśnił, że istnieją metody dające szanse na dokładniejszy wynik, np. liczenie z samolotów, gdy zwierzęta w danym kompleksie widać z góry, ale taka metoda jest kosztowna. Zaznaczył, że sporą wartość mają natomiast badania naukowe nad łosiami, które prowadzą naukowcy obserwujący te zwierzęta przy pomocy nadajników telemetrycznych, bo dzięki nim można poznać wiele zachowań zwierząt.

We wtorkowym liczeniu w okolicach Białaszewa brali udział m.in. studenci biologii z Uniwersytetu w Białymstoku oraz prof. Mirosław Ratkiewicz z tej uczelni, który prowadzi badania telemetryczne nad łosiami.

Ratkiewicz powiedział PAP, że ze wstępnych danych przedstawianych przez leśników może wynikać, iż łosi w tym roku może być mniej niż w poprzednich latach, ale za wcześnie jeszcze by próbować analizować dlaczego. Być może łosiom zaszkodziła poprzednia długa zima.

Teren Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Białymstoku to miejsce, gdzie występuje ponad połowa populacji łosia w Polsce - wynika z danych z liczenia z 2013 r. W 30 nadleśnictwach z tego terenu (w województwach podlaskim i warmińsko-mazurskim) naliczono wówczas ponad 9,1 tys. łosi. Dane nie obejmowały parków narodowych. Z danych Ministerstwa Środowiska wynika natomiast, że w Polsce jest ok. 16 tys. łosi. Naukowcy podkreślają, że zwierząt nie da się dokładnie policzyć, a wyniki na pewno są obarczone błędem.

Rzecznik Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Białymstoku Jarosław Krawczyk poinformował, że w najbliższych dniach zimowe liczenia zwierząt będą się m.in. odbywały w nadleśnictwach w Puszczy Białowieskiej (20 lutego). Zwierzęta liczono już w Puszczy Knyszyńskiej, wyników tego liczenia jeszcze nie ma. (PAP)

kow/ drag/ krf/

Przed dodaniem komentarza prosimy o zapoznanie z Regulaminem forum serwisu Nauka w Polsce.

Copyright © Fundacja PAP 2024