Nauka dla Społeczeństwa

29.03.2024
PL EN
08.10.2014 aktualizacja 08.10.2014

W poszukiwaniu emocji

Czy rolę muzeów przejmują interaktywne centra nauki, jak warszawski Kopernik, gdańskie Hewelianum czy poznańska Brama (zwana ICHOT-em)? Czy widzom nie wystarczają już klasyczne muzea z przepastnymi kolekcjami? Czyżby nadszedł czas wielkich przemian w dziedzinie poznawania historii i dziedzictwa?

Ludzie przychodzą do muzeów, galerii, do kina, na koncert by – czegoś więcej niż na co dzień doświadczyć – poczuć dreszcz, zaskoczenie, przeżyć emocje – tak naprawdę pod tym względem wiele nie różni się kibic na meczu od melomana w filharmonii. Dlatego dziś typowe muzea – ze szczelnie zamkniętymi w gablotach zabytkami tracą na atrakcyjności. Coraz częściej uważane są za relikty minionej epoki, a nawet epok.

Początki muzeów to XVI-XVII- wieczne gabinety osobliwości, gdzie jeszcze bez porządku chronologicznego układano tajemnicze przedmioty znalezione w różnych stronach świata. Zadziwiały kształtami, materiałem, z którego zostały wykonane. Potem gabinety przerodziły się w muzea ze specjalistami badającymi pozyskane zbiory. W końcu zagadkowe przedmioty zaczęto układać ze względu na ukochaną przez archeologów i historyków chronologię, czyli czas wykonania.

Wielkie muzea z dziełami wybitnych artystów – czy to starożytnych rzemieślników czy malarzy nowożytnych – przeżywają oblężenie do dziś. Ale liczne, rozsiane po całym świecie muzea regionalne czy archeologiczne – cieszą już zdecydowanie mniejszym zainteresowaniem. Nie wywołują już wielkich emocji. Czy to oznacza, że pora te placówki zamknąć, a dziedzictwo tysiącleci pozostawić bez opieki?

„Poczułem się jak bohater filmu! Prawie jak w parku jurajskim. To było niezwykłe przeżycie!” – nie krył zachwytu Marcin Dziewanowski, znajomy archeolog, który był zaangażowany w tworzenie otwartego w czerwcu tego roku Parku Nauki i Ewolucji Człowieka w Krasiejowie na Opolszczyźnie. To już nie tylko szerokie masy społeczeństwa wymagają od otwierających się placówek użyteczności publicznej, aby były dostosowane do nowych realiów, ale nawet specjaliści widzą taką potrzebę u siebie i coraz częściej na nią odpowiadają.

Niepokoi tylko zmiana pojęć – nowe interaktywne centra nauki niejednokrotnie sięgają po miano „muzeum”, ale nie prezentują ani jednego zabytku, „atakując” zwiedzających dziesiątkami multimediów. Nawiasem mówiąc, w przypadku Krasiejowa nie ma co prawda zabytków archeologicznych, ale prezentowane są wykopy geologiczne wraz kośćmi dawnych zwierząt. Tymczasem definicja muzeum jest jasna – gromadzi i opiekuje się zabytkami, opracowuje je naukowo i pokazuje społeczeństwu.

Nie jestem przeciwnikiem nowych rozwiązań w sferze szeroko pojętego muzealnictwa i edukacji w dziedzinie dziedzictwa. Pamiętajmy jednak, że słowa mają precyzyjną definicję i nie nadużywajmy ich znaczenia.

Jednocześnie obecne środki multimedialne dają tak duże możliwości, o których kilka lat temu można było tylko pomarzyć. Niestety zachłyśnięcie się technologią nie zawsze wychodzi na dobre, czego świetnym świadectwem jest chociażby katastrofalna superprodukcja z 2014 roku „Pompeje”. Jak można było stracić 100 milionów dolarów na tak słaby film, pozostaje dla mnie zagadką (a przy okazji nie zatrudnić chyba ani jednego konsultanta archeologa lub historyka).

Co nie zmienia faktu, że w kwestii efektów specjalnych jest to pierwsza liga. Tak naprawdę najbardziej istotna jest opowieść. To ona buduje emocje. Czy wiele osób dowiedziałoby się o obrazie Plaża w Pourville Moneta, który znajduje się w zbiorach Muzeum Narodowego w Poznaniu, gdyby… nie został on skradziony? Po jego odzyskaniu tłumy chciały obejrzeć ten, a jakże – cenny obraz, bo stał się on celem złodzieja i media o tym fakcie szeroko informowały.

Gdy tylko zabytek „przemówi”, staje się on nam bliższy. Podobnie dzieje się w przypadku, gdy jakiś zabytek „zagra” rolę filmie – ciekawa fabuła wzbudzić może chęć wycieczki do nawet typowego muzeum pełnego przykurzonych gablot. Nie chodzi o zastosowanie interaktywnych błyskotek, tylko przykucie uwagi opowieścią, która wywoła emocje. Technologia w najbliższych latach z pewnością pomoże w tym względzie, ale nie zastąpi tego, co jest najistotniejsze – dobrego pomysłu.

Szymon Zdziebłowski

Przed dodaniem komentarza prosimy o zapoznanie z Regulaminem forum serwisu Nauka w Polsce.

Copyright © Fundacja PAP 2024