Kieszonkowy akcelerator jak Wielki Zderzacz
Laserowy akcelerator swobodnie mieszczący się na stole mógłby nadać elektronom energię możliwą wcześniej do osiągnięcia tylko w przypadku urządzeń o wielkości mierzonej w kilometrach – informuje “New Scientist”.
Największy na świecie akcelerator, Wielki Zderzacz Hadronów (LHC) w CERN pod Genewą, jest pierścieniem o obwodzie 27 kilometrów i kosztował 4,6 miliarda franków szwajcarskich. W przyszłym roku ma on zderzać ze sobą wiązki cząstek przy energii zderzeń sięgającej 13 teraelektronowoltów (TeV). Ale nawet standardowej wielkości akceleratory wymagają tuneli długich na setki metrów, by nadać cząstkom energię rzędu gigaelektronowolta.
Fizycy od dawna pracują nad akceleratorami, które można by uruchomić na zwykłym stole laboratoryjnym. Teraz Wim Leemans i jego koledzy z Lawrence Berkeley National Laboratory w Kalifornii (USA) nadali cząstkom energie 4,2 GeV w urządzeniu długim tylko na 9 centymetrów.
Udało się to dzięki wykorzystaniu impulsu lasera o dużej mocy do tworzenia fal w plazmie, dzięki czemu elektrony zachowują się jak surferzy.
Naukowcy uzyskali lepszą niż w poprzednich stołowych prototypach kontrolę nad falami, co pozwoliło zbudować dłuższą rurę i tym samym osiągnąć wyższą energię. Jak twierdzi Leemans, zanim można będzie zastąpić wielkie akceleratory małymi urządzeniami potrzebne są bardziej zawansowane lasery. (PAP)
pmw/ agt/
Przed dodaniem komentarza prosimy o zapoznanie z Regulaminem forum serwisu Nauka w Polsce.