Nauka dla Społeczeństwa

29.03.2024
PL EN
28.10.2015 aktualizacja 28.10.2015

Wybory z archeologią w tle

Fot. Fotolia Fot. Fotolia

Gdy myślimy o archeologach, stają nam przed oczami starożytne skarby, Indiana Jones, albo – po prostu piramidy. Do teraz mało kto łączył archeologię z wielką polityką i wyborami parlamentarnymi. A to jej przedstawiciele uratowali przecież minione głosowanie.

"Pożar lokalu wyborczego w Biskupinie!" – taką dramatyczną wiadomość podały krajowe media o poranku ubiegłej leniwej niedzieli. Szczęśliwie, dzięki sprawnej akcji komisji wyborczej i strażaków, nikt nie ucierpiał. Wszystkie dokumenty i urnę udało się zabezpieczyć. Relacje w telewizji i radiu były dość suche. Ograniczały się w zasadzie jedynie do skupienia się na samym głosowaniu i procedurach. Dziennikarze zdawali się nie zauważać, że znajdują się przecież nie w byle miejscowości, ale w Biskupinie. To tu położony jest przecież, jak głosi strona internetowa Muzeum Archeologicznego w Biskupinie, „najbardziej znany rezerwat archeologiczny w Europie Środkowej zwany Polskimi Pompejami.”

Ale dlaczego dziennikarze mieliby o archeologii cokolwiek mówić? Przecież nie było pretekstu. Czyżby? Po ewakuacji komisji wyborczej z budynku należącego do miejscowego Koła Łowieckiego należało znaleźć odpowiednie miejsce do kontynuowania wyborów. A to udostępniło… Muzeum Archeologiczne w Biskupinie, które dysponuje budynkiem starej szkoły. I tak archeologia ponownie (dlaczego ponownie? – o tym dalej) stała się polityczna, a może raczej prospołeczna, gdyż gdyby nie szybka decyzja, cisza wyborcza z pewnością przeciągnęłaby się o godzinę, jeśli nie dłużej. A przy temperaturze tych wyborów każda minuta była na wagę złota. Jednak media nie podchwyciły wątku archeologicznego. W każdym razie nie klasyczne media.

Polski Twitter grzmiał co prawda przede wszystkim od hashtagu #bazarek (gdzie wymieniano się w mało dyskretny sposób przeciekami sondaży wyborczych), ale epizod biskupiński nie uszedł uwadze. Rozpoczęła się wokół niego dyskusja m.in. o tym, czy Biskupin jest kolebką polskiej państwowości (nie jest). Natomiast Radosław Nawrot – dziennikarz Gazety Wyborczej, wskazał, że „w czasach PRL walka o pochodzenie Biskupina była kwestią polityczną. W Trzeciej Rzeszy zresztą też.”

Bardzo żałuję, że dziennikarze w głównych mediach nie wspomnieli słowem, w jak ważnym miejscu się znajdują. Tu bowiem co prawda nie narodziła się polska państwowość, ale raczej nowoczesna polska archeologia. Pod kierunkiem prof. Józefa Kostrzewskiego ruszyły tutaj w 1934 roku szeroko zakrojone wykopaliska, w czasie których zastosowano nowatorskie, jak na tamte czasy, metody. Mówi się, że to Kostrzewski położył podwaliny pod akademicką archeologię w naszym kraju. Odkrycie Biskupina było od początku polityczne. W okresie międzywojennym, odradzająca się Polska potrzebowała „mitów założycielskich”. Kostrzewski przekonywał, że Biskupin zasiedlali „Prasłowianie”, czyli przodkowie Polaków (dziś wiemy, że nie jest to prawda, a Słowianie przybyli na obecne ziemie zajmowane przez Polskę w VI wieku – chociaż płomienne dyskusje na ten temat ciągle trwają). Hitlerowcy kontynuowali wykopaliska, poszukując z kolei dowodów na „germańskość” Biskupina. Nie znaleźli ich. Dziś wiemy, że przedstawiciele kultury łużyckiej, którzy wznieśli słynną osadę 2700 lat temu niewiele mieli wspólnego zarówno ze Słowianami, jak i Germanami.

Ekspansja archeologii jako nauki jest bardzo ściśle związana z wykrystalizowaniem się europejskich państw narodowych. „Epoka przebudzenia narodowego przyniosła zainteresowania rolą przeszłości w tworzeniu i legitymizacji teraźniejszości” – czytamy w katalogu z wystawy „Początki archeologii europejskiej”, która kilka lat temu objeżdżała Polskę. Ekspozycja doskonale zaprezentowała, że liczne reżimy dyktatorskie chętnie sięgały po archeologię i jej wyniki – począwszy od Hitlera po generała Franco. A raczej kształtowały jej wyniki zgodnie ze swoimi wyobrażeniami i potrzebami, ewidentnie fałszując prawdziwy obraz przeszłości (o ile uzyskanie takiego w ogóle jest możliwe). To skrajne, ale bardzo sugestywne przykłady politycznego wykorzystania archeologii.

Tak czy owak, drogi wyborco – pamiętaj, że to dzięki archeologom niedzielna cisza wyborcza zakończyła się zgodnie z planem. W taki oto sposób archeologia wkroczyła wielkimi krokami w politykę. Ale nie po raz pierwszy i z pewnością nie po raz ostatni. Z pewnością jednak w pozytywnym tego słowa znaczeniu.

Szymon Zdziebłowski

Przed dodaniem komentarza prosimy o zapoznanie z Regulaminem forum serwisu Nauka w Polsce.

Copyright © Fundacja PAP 2024