Nauka dla Społeczeństwa

20.04.2024
PL EN
27.06.2017 aktualizacja 27.06.2017

Od października ruszą pierwsze doktoraty wdrożeniowe

Fot. Fotolia Fot. Fotolia

Już w październiku zaczną studia pierwsi laureaci programu Doktoratów wdrożeniowych. Do prawidłowego działania programu potrzebna jest nie tylko aktywność studentów i uczelni, ale również przedsiębiorców - powiedział PAP wiceminister nauki Piotr Dardziński.

Pod koniec kwietnia weszła w życie nowelizacja ustawy o stopniach naukowych i tytule naukowym, która zakłada utworzenie programu Doktorat wdrożeniowy. Uczestnik programu otrzymuje stypendium na realizację doktoratu w „systemie dualnym”. Oznacza to, że będzie pracował nad rozprawą doktorską w jednostce naukowej (na uczelni lub w instytucie naukowo-badawczym z wysoką kategorią naukową: A lub A+), a jednocześnie będzie zatrudniony w podmiocie z otoczenia społeczno-gospodarczego. Celem pracy badawczej doktoranta ma być rozwiązanie konkretnego problemu pracodawcy, u którego jest zatrudniony.

Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego zakończyło już nabór uczelni do programu. Do konkursu zgłosiło się ponad 50 szkół wyższych, które zadeklarowały, ilu chcą mieć doktorantów pracujących nad wdrożeniami. Zwycięskie jednostki ogłoszone mają być jeszcze w czerwcu. "W tym programie piękne jest to, że wydziały zaczną poszukiwać trwałej współpracy z przedsiębiorcami" - ocenił w rozmowie z PAP wiceszef resortu nauki Piotr Dardziński. I dodał, że pierwszych doktorantów, którzy rozpoczną prace nad doktoratem w ramach tego programu powinniśmy mieć już w październiku tego roku.

Wiceminister wyjaśnił, że rekrutacja do programu może wyglądać w różny sposób. "Działanie może być np. po stronie uczelni, a właściwie promotora, który ma dobrego studenta i widzi możliwość współpracy tej osoby z przedsiębiorcą" - podaje przykład Dardziński. A może też być tak, że do uczelni zgłosi się przedsiębiorca i zaproponuje swojego zdolnego pracownika, który chciałby zrealizować doktorat. Inną możliwością jest to, że kandydat na doktoranta ma pomysł na wdrożenie i przekona do swojego projektu promotora oraz przedsiębiorcę.

Czym praca nad doktoratem wdrożeniowym będzie różniła się od pracy nad doktoratem badawczym? "Doktorant będzie przychodził do pracy i tam, w ramach swoich obowiązków, systematycznie pracował nad swoim doktoratem. To sytuacja, której zaznało w Polsce niewielu doktorantów" - ocenił wiceminister. Doktorant, który bierze udział w programie, będzie zarabiał podwójnie. "Wynagrodzenie od przedsiębiorcy jest tu łączone z programem stypendialnym, a Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego przyznaje stypendium, które wynosi 100 proc. minimalnej pensji asystenta na uczelni" - zwrócił uwagę minister.

I dodał, że pracodawca deklarując przystąpienie do programu, zobowiązuje się stworzyć takie warunki, żeby doktorant studia skończył. "Pracodawca nie ma interesu w tym, żeby pracownika obciążyć dodatkowymi obowiązkami. Wyniki badań prowadzonych w ramach doktoratu będą przecież możliwe do bezpośredniego wykorzystania przez przedsiębiorcę" - opowiedział rozmówca PAP. Zaznaczył, że wyniki te nie muszą przechodzić z uczelni do przedsiębiorcy, bo powstają właśnie u przedsiębiorcy. A to uprości komercjalizację badań.

Wiceminister zapewnił też, że przedsiębiorca nie powinien się niepokoić o zachowanie poufności uzyskanych w ramach doktoratu wyników. "Są procedury, żeby przeprowadzić obronę tak, by gwarantowała przedsiębiorcy zachowanie tajemnicy" - zaznaczył.

Podkreślił jednocześnie, że prace doktorskie ciągle będą musiały spełnić tradycyjne wymogi, ale ich autorzy będę wyposażeni w dodatkowe kompetencje.

PAP - Nauka w Polsce, Ludwika Tomala

lt/ ekr/

Przed dodaniem komentarza prosimy o zapoznanie z Regulaminem forum serwisu Nauka w Polsce.

Copyright © Fundacja PAP 2024