Nauka dla Społeczeństwa

16.04.2024
PL EN
30.11.2016 aktualizacja 30.11.2016

Elektrochemik, która aktywizuje seniorów i najmłodszych

Postawiła na popularyzację nauki wśród dwóch skrajnych grup wiekowych - dzieci w wieku przedszkolnym i wczesnoszkolnym i seniorów. "Prowadzenie warsztatów inspiruje mnie pod względem badawczo-poznawczym i +ładuje+ mi akumulatory" - odpowiada dr Magdalena Osial na pytanie, czy działalność popularyzatorska nie przeszkadza w prowadzeniu pracy naukowej.

Dr Magdalena Osial jest finalistką w kategorii Animator w XII edycji konkursu Popularyzator Nauki, organizowanego przez serwis PAP - Nauka w Polsce oraz Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego.

Na co dzień dr Magdalena Osial z Wydziału Chemii Uniwersytetu Warszawskiego zajmuje się elektrochemią. Wytwarza i bada półprzewodniki nieorganiczne i organiczne, które używane są ogniwach słonecznych lub różnego rodzaju czujnikach. Jednak od momentu rozpoczęcia studiów doktoranckich rozpoczęła aktywną działalność popularyzatorską, głównie z zakresu chemii w czasie pokazów dla dzieci, młodzieży i dorosłych.

Z czasem to niewinne hobby przerodziło się w bardzo ważną działalność - równoległą do pracy badawczej. Od 2015 r. popularyzuje naukę w ramach autorskiego projektu "Manufaktura Naukowców, czyli Uniwersytet Każdego Wieku", który otrzymał dofinansowanie w konkursie eNgage Fundacji na rzecz Nauki Polskiej. Celem było zainteresowanie dzieci i młodzieży naukami ścisłymi, promowanie zawodu naukowca oraz zachęcenie seniorów do wspólnej nauki z wnuczętami spędzającymi czas pod ich opieką.

Pomysł połączenia dwóch skrajnych grup wiekowych narodził się w czasie odbywania studiów doktoranckich. "Nie mogłam usiedzieć w jednym miejscu" - wspomina badaczka, która ciągle udzielała się w różnych szkołach czy centrach kultury, głównie na terenie powiatu grodziskiego. Wtedy też popularyzowała chemię, fizykę, astronomię, elektronikę i paleontologię.

"Zwróciłam uwagę na zachowanie osób odbierających dzieci z przeprowadzonych właśnie warsztatów. Rodzice z reguły popędzali dzieci - mówili do swoich pociech: zakładaj szybko buciki i wychodzimy! Zupełnie inaczej było w przypadku dziadków lub babć. Seniorzy od razy wypytywali: co się działo na zajęciach? Czego się dowiedzieliście? Taka dyskusja czasem przedłużała się na długi czas po zajęciach" - opowiada dr Osial.

Badaczka dostrzegła w oczach dzieci "błysk", kiedy dziadkowie z uwagą słuchali relacji wnuczka z warsztatów. Dzieci znalazły wiernych słuchaczy, a dziadkowie poznawali skomplikowane zagadnienia omawiane w czasie warsztatów.

"Dziecko potrafiło tak dobrać słowa, by dziadkowie zrozumieli, co działo się na lekcjach. Z wielkim przejęciem tłumaczyły, czym jest koloid lub na czym polega skraplanie" - wspomina dr Osial.

W ten sposób narodził się pomysł programu zajęć, w którym mogliby aktywnie uczestniczyć seniorzy wspólnie ze swoimi wnuczętami. Zdaniem dr Osial był to strzał w dziesiątkę. Badaczka nadal otrzymuje zaproszenia do przeprowadzenia zajęć popularyzujących chemię w takiej samej formule, jak w ramach "Manufaktury Naukowców", mimo że projekt już się zakończył. W spotkaniach w ramach tego przedsięwzięcia wzięło do tej pory udział blisko tysiąc osób. Wszyscy młodzi uczestnicy otrzymali książkę powstałą na potrzeby przedsięwzięcia zatytułowaną "Manufaktura Naukowców, czyli Laboratorium Ślimaka Madzika".

Realizacja projektu była też ukłonem w stronę seniorów. Jak zwraca uwagę dr Osial, oferta dla nich często jest dość uboga - z reguły w postaci zajęć ruchowo-literackich we własnym gronie, bo - jak zauważa - Uniwersytet Trzeciego Wieku nie wszędzie dociera.

Formuła warsztatów polega na rozmowie i współpracy, bo dobry naukowiec to taka osoba, która potrafi współdziałać - dodaje badaczka. Grupa dzieli się na pary - dziadkowie lub babcie pracują ze swoimi wnukami. Wspólnie próbują odpowiedzieć na pytanie zadane przez osobę prowadzącą spotkanie. Są też eksperymenty, ale dr Osial stawia na kooperację zespołów senior-wnuk, rozmowę lub burzę mózgów w trakcie wykonywanego doświadczenia. Zachęca też do ich wykonywania pod okiem rodziców lub dziadków w domu - przepisy do ich wykonania znajdują się w przygotowanej książce.

W głosie badaczki słychać zapał i pasję, gdy opowiada o popularyzacji. Ma jednak żal, że upowszechnianie nie jest w żaden sposób gratyfikowane na uczelniach lub przez resort nauki. "Gdy aplikujemy o granty, zupełnie nie jest brana pod uwagę - liczą się wskaźniki dotyczące poczytności artykułów" - wyjaśnia. Ze smutkiem stwierdza, że popularyzacja to zajęcie dla prawdziwych pasjonatów.

Zyskiem z popularyzacji jest... inspiracja. Pytania dzieci stanowią impuls dla nowych kierunków badawczych i do stawiania nowych pytań, szukania odpowiedzi na pytania nieoczywiste. "Naukowcy często zamykają się w swojej wąskiej dziedzinie. Jest to zatem podmuch świeżego powietrza. Weekendowe zajęcia powodują też, że dostaję zastrzyk energii" - wyjaśnia.

Do zostania chemikiem zainspirował dr Osial szkolny chemik. "Jemu wszystko paliło się w rękach" - opisuje pasję, z jaką nauczyciel przekazywał swoją wiedzę. Z sukcesem. Badaczka oświadczyła wkrótce rodzicom, że w przyszłości zostanie chemikiem - i tak się stało.

Popularyzacja jest dla dr Osial, podobnie jak praca naukowa, drugim bardzo ważnym hobby, ale też misją. W ten sposób spełnia się w tych dwóch dziedzinach. Bez chwili wahania jest w stanie przerwać eksperymenty i oprowadzić wycieczkę po laboratoriach badawczych oraz pokazać, czym na co dzień zajmuje się naukowiec.

"To, co zasiejemy za młodu, być może da plon w przyszłości w postaci studenta, który wybierze kierunek ścisły - to jest dla mnie główna motywacja" - podsumowuje.

PAP - Nauka w Polsce

szz/ agt/

Przed dodaniem komentarza prosimy o zapoznanie z Regulaminem forum serwisu Nauka w Polsce.

Copyright © Fundacja PAP 2024