Nauka dla Społeczeństwa

16.04.2024
PL EN
27.06.2012 aktualizacja 27.06.2012

Ołowica przeszkadza populacji kondorów w odrodzeniu

Fot. Fotolia Fot. Fotolia

Ołowiana amunicja, którą naszpikowana jest padlina to główne źródło "epidemii" ołowicy wśród kondorów kalifornijskich. Zatrucia ołowiem przeszkadzają ich populacji skutecznie się odnowić - czytamy w "Proceedings of the National Academy of Sciences".

Kondory kalifornijskie (Gymnogyps californianus) żyją w górach na zachodzie USA i na małym fragmencie Meksyku. Są największymi ptakami Ameryki Północnej. Rozpiętość ich skrzydeł może sięgać ponad trzech metrów. Są ciężkie (ważą od ok. 8 do 14 kg) - aby wzbić się w powietrze, potrzebują sprzyjających warunków, np. nie latają podczas deszczu i bezwietrznej pogody.

Żywią się wyłącznie padliną. Ta zaś często jest naszpikowana amunicją myśliwską o dużej zawartości ołowiu. Kondory są bez przerwy narażone na stężenia ołowiu groźne dla zdrowia. Zagrożenie jest na tyle powszechne, że nie pozwala na pełne odnowienie populacji - informują toksykolodzy z USA.

Na amunicję jako główne źródło ołowicy wśród kondorów wskazał już wcześniej Donald Smith z University of California w Santa Cruz, jeden z autorów obecnej publikacji w PNAS. Tym razem jego obserwację potwierdzono, przeprowadzono też obszerniejsze badania.

W swoim artykule naukowcy przypominają, że 30 lat temu populacja kondorów kalifornijskich liczyła zaledwie 22 osobniki, co realnie groziło ich wymarciem. Skuteczny program ich rozmnażania w niewoli umożliwił ich reintrodukcję na zachodzie USA. Do końca 2010 r. populacja kondorów żyjących na wolności i w niewoli sięgnęła niemal 400 sztuk.

Tym razem badacze skupili się na kondorach z Kalifornii. Ustalili, że tamtejsza populacja - choć większa, niż dawniej - wciąż znajduje się na granicy zapaści. Do tej pory przetrwała tylko i wyłącznie dzięki stałe interwencji ludzi. Od 1997 r. niemal połowa spośród wszystkich dziko żyjących w Kalifornii kondorów wymagała leczenia ołowicy. Obecnie co roku takiemu leczeniu poddaje się co piątego ptaka. Leczenie wymaga schwytania i przewiezienia go do zoo, gdzie ptaki poddawane są kuracji chelatonem - substancją, która wiąże w ich organiźmie niektóre metale ciężkie. Potem konieczna jest opieka, do momentu, aż ptaki będą mogły wrócić na wolność.

Naukowcy opracowali też technikę, która pozwala ustalić źródło ołowiu we krwi ptaka. Polega na badaniu proporcji różnych izotopów ołowiu. Kondory wychowane w niewoli, które nie zasmakowały wolności, mają go we krwi bardzo niewiele. Ich krewni żyjący w górach mają proporcje izotopów zgodne z proporcjami izotopów ołowiu obecnego w amunicji. W dodatku im więcej ołowiu we krwi ptaka, tym większe prawdopodobieństwo, że izotopy w organiźmie będą odpowiadały charakterystyce amunicji.

Naukowcy badali także pióra, które rosną przez kilka miesięcy. Dzięki temu zyskali pojęcie na temat historii kontaktu ptaka z ołowiem. Kondory zatruwają się właściwie chronicznie, a ich kontakt z ołowiem jest częstszy, niż wynikałoby z okresowych badań krwi - mówi główna autorka badania, toksykolog z UC Santa Cruz, Myra Finkelstein.

"Bez rozwiązania problemu ołowicy na niczym spełzną inne, często kosztowne i bardzo intensywne próby ochrony populacji kondorów" - zauważa. Badaczka dodaje, że obecnie kondory kalifornijskie obrączkuje się i monitoruje. Dwa razy w roku są chwytane do badania krwi. Kiedy trzeba, leczy się je na ołowicę w szpitalach weterynaryjnych. "A one i tak regularnie padają z powodu zatruć" - mówi Finkelstein.

Autorzy publikacji przyznają, że wyniki analizy demograficznej populacji kondorów są rozczarowujące. Biolog z University of Colorado, Dan Doak uważa, że gdyby ludzie przestali leczyć ołowicę i wypuszczać na wolność wyhodowane w niewoli młode, dzika populacja szybko przestałaby istnieć. Według Jesse Granthama, do niedawna odpowiedzialnego za program odnowy kondorów w amerykańskiej agencji U.S. Fish and Wildlife Service, obecnie koszty programu konserwatorskiego wynoszą ok. 5 mln dol. rocznie.

Wysiłki związane z ochroną doprowadziły do prawnego ograniczenia użycia amunicji ołowianej w tych częściach Kalifornii, w których żyją kondory. Przepis obowiązuje od lipca 2008 r. Naukowcy nie znaleźli jednak dowodów, by doprowadził on do obniżenia stężenia ołowiu we krwi kondorów. "Niestety, jeśli choć kilka osób wciąż strzela ołowiem, zanieczyszczonej nim padliny będzie dość, by zatruć poważną liczbę ptaków" - ocenia Finkelstein. - Gdyby w ciągu dekady zaledwie pół procenta padliny zawierała ołów - ryzyko, że każdy żyjący na wolności kondor będzie miał z nim do czynienia i tak wynosi od 85 do 98 proc.". (PAP)

zan/ tot/

Przed dodaniem komentarza prosimy o zapoznanie z Regulaminem forum serwisu Nauka w Polsce.

Copyright © Fundacja PAP 2024