Nauka dla Społeczeństwa

20.04.2024
PL EN
05.08.2013 aktualizacja 05.08.2013

Więcej światła zagraża kruchym, morskim bezkręgowcom polarnym

Fot. Fotolia Fot. Fotolia

Nawet niewielkie przyspieszenie corocznego topnienia morskiego lodu może być zgubne dla polarnych ekosystemów. Większe nasłonecznienie morskiego dna może sprawić, że tamtejsze ekosystemy ustąpią miejsca trawom i glonom - czytamy w "Global Change Biology".

Kiedy klimat Ziemi ociepli się jeszcze bardziej, z niektórych części dna morskiego w regionach polarnych może zniknąć nawet jedna trzecia gatunków. Taka perspektywa może się spełnić już w najbliższych dekadach - twierdzą naukowcy z Uniwersytetu Nowej Południowej Walii (UNSW) i Australian Antarctic Division.

Ekosystemy polarne mogą być wrażliwe na zmiany klimatu bardziej, niż sądzono - twierdzi dr Graeme Clark ze School of Biological, Earth and Environmental Sciences na Uniwersytecie Nowej Południowej Walii (UNSW), cytowany na stronie uczelni. Jego zdaniem nawet niewielkie przesunięcie terminu, w którym rozpoczyna się coroczne topnienie morskiego lodu, może doprowadzić do naruszenia równowagi i doprowadzić do dużych zmian w strukturze ekosystemów.

W konsekwencji znikną obecne dziś w wodach u wybrzeży Antarktyki gąbki, mszywioły, osłonice i wieloszczety, które pod lodem, w ciemnościach, mają się dziś znakomicie. Choć dla większości ludzi wspomniane zwierzęta to czysta egzotyka - w świecie, w którym żyją, pełnią proste, ale bardzo ważne role - filtrują wodę, uczestniczą w obiegu związków czy stanowią pokarm dla ryb. Jeśli się ociepli, stopnieje lód i w wodzie stanie się widniej. Wtedy miejsce delikatnych bezkręgowców zajmą morskie trawy i glony, wymagające światła. \"A to wyraźnie zmniejszy różnorodność biologiczną\" - podkreśla dr Clark.

\"To znakomity przykład potężnych zmian ekologicznych, do jakich możemy doprowadzić poprzez globalne ocieplenie nawet w miejscach tak oddalonych, jak Antarktyka\" - dodaje współautorka publikacji, Emma Johnston z UNSW.

Dzięki modelowaniu komputerowemu naukowcy ustalili, że nawet dotychczasowe zmiany zasięgu pokrywy lodowej i śniegu na biegunach zdążyły już zmienić ilość światła, jaka w skali całego roku dociera do obu biegunów. W ramach najnowszego badania naukowcy umieścili w kilku miejscach na morskim dnie (na głębokości do 10 m.), instrumenty pozwalające zmierzyć natężenie światła. Jednocześnie na wybrzeżu zainstalowali aparaty, które każdego dnia (w południe) przez 2,5 roku, automatyczne robiły zdjęcia, pomagając ustalić zmiany zasięgu lodu morskiego.

Jednocześnie w laboratorium naukowcy badali, jak szybko w różnym oświetleniu rozwijają się glony, żyjące w wodach Antarktydy. Sprawdzali też ich wrażliwość na dostępność światła i badali gatunki żyjące blisko linii wybrzeża. Sprawdzali w ten sposób, czy wahania zasięgu pokrywy lodowej powodują w ich koloniach jakieś zmiany.

Autorzy badania podkreślają, że ilość światła, jaka dociera do biegunów, w dużym stopniu zależy od pór roku. Drobne zmiany nachylenia osi ziemi wobec Słońca (w czasie jej corocznej podróży wokół naszej gwiazdy) sprawiają, że latem słońce znajduje się ponad horyzontem sporo dłużej, niż zimą. Niewielki kąt nachylenia podczas zimy zwiększa stopień odbijania światła od powierzchni wody.

\"Wcześniejsze topnienie, które moment rozpuszczenia się lodu przybliży ku środkowi lata, spowoduje wyraźny wzrost całkowitej ilości światła, jakie w skali całego roku dociera do niektórych regionów\" - zaznacza dr Clark.(PAP)

zan/ krf/

Przed dodaniem komentarza prosimy o zapoznanie z Regulaminem forum serwisu Nauka w Polsce.

Copyright © Fundacja PAP 2024