Nauka dla Społeczeństwa

19.03.2024
PL EN
15.06.2016 aktualizacja 15.06.2016

Archeologia "autostradowa": dyktat budowlańców czy naukowców?

Fot. Fotolia Fot. Fotolia

Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad nie dba o jakość badań archeologicznych i przeznacza na nie coraz mniejsze środki - zwraca uwagę w rozmowie z PAP ekspert prof. Seweryn Rzepecki. Z niezbędnego zakresu prac archeologicznych wywiązujemy się należycie - zapewnia GDDKiA.

GDDKiA nie tylko zarządza drogami krajowymi oraz autostradami i drogami ekspresowymi, ale też zleca budowę nowych tras. Gdy przyszłe inwestycje mają być zlokalizowane na terenie osad czy cmentarzy sprzed tysięcy lat, pojawia się potrzeba przeprowadzenia tam badań archeologicznych. Środki na te badania rozdysponowuje GDDKiA. Część naukowców od lat stawia jednak zarzuty dotyczące kosztów inwestycji i sposobu ich realizacji.

\"Archeologia autostradowa organizuje całą płaszczyznę konserwatorstwa archeologicznego w Polsce\" - uważa prof. Seweryn Rzepecki z Instytutu Archeologii Uniwersytetu Łódzkiego. Jego zdaniem to właśnie wielkie inwestycje budowlane finansowane przez GDDKiA \"kształtują rzeczywistość\", m.in. powodują zaniżenie stawek za badania archeologiczne i negatywnie wpływają na standard prac.

Naukowiec zwraca uwagę, że w ostatnich latach nakłady na badania archeologiczne wyraźnie spadły, zmniejszyło się też wynagrodzenie archeologów.

Z danych GDDKiA wynika, że w latach 2007-2011 nakłady na budowę dróg i autostrad wyraźnie rosły (spadek nastąpił dopiero od 2012 r.). Jednocześnie stopniowo malał procentowy udział nakładów na badania archeologiczne. W latach 2008-2015 odsetek nakładów na badania wynosił odpowiednio: 1,06 proc., 0,55 proc., 0,49 proc., 0,18 proc., 0,22 proc., 0,14 proc., 0,14 proc, 0,22 proc.

Poza tym, poinformowano w komunikacie, od 2010 do 2015 r. zmniejszyła się baza wydatków na badania archeologiczne. W 2008 r. na badania archeologiczne związane z budową dróg i autostrad wydano 82 mln zł, w 2012 było to ok. 38 mln zł, w 2015 r. - ok. 17 mln zł.

Według Dyrekcji ograniczenie ogólnej bazy wydatków nie jest jednoznaczne z obniżeniem jakości prac. \"Wszystkie badania wykonywane są w niezbędnym zakresie i mają akceptację urzędów konserwatorskich, instytucji ustawowo powołanych do merytorycznego nadzoru nad jakością prac archeologicznych\" – poinformowała PAP GDDKiA.

Jak tłumaczy Dyrekcja, powody zmniejszenia nakładów \"miały różnorodny charakter, tj. wynikały z urealnienia stawek w wyniku wprowadzenia zasad wolnej konkurencji (...), zmniejszenia zakresu prac na przełomie poprzedniej i obecnej perspektywy finansowej oraz zmiany struktury kontraktów\".

Dyrekcja zapewnia również, że obecne stawki za badania archeologiczne nie odbiegają od średnich cen środkowoeuropejskich, np. w Czechach.

Tymczasem – zdaniem prof. Rzepeckiego - skutkiem bardzo niskich stawek za badania jest „obniżenie jakości prowadzonych prac, standardów konserwatorskich, włącznie z fałszowaniem czy zafałszowywaniem wyników badań”. Aby się one +opłacały+, wykonawcy sięgają po metody co najmniej nieetyczne\" - zauważa rozmówca PAP.

Mówiąc o patologiach naukowiec wymienia np. praktykę \"wymyślania obiektów archeologicznych\". Dochodzi do niej, ponieważ stawka za przeprowadzenie badań jest wyższa, gdy obiektów archeologicznych jest więcej. \"Takie sytuacje wynikają również z mechanizmów stosowanych przez GDDKiA\" - uważa prof. Rzepecki. Pole do nadużyć (np. plagiatów) powstaje w związku z tym, że naukowych recenzentów opracowań prac terenowych wybierają osoby prowadzące badania - tłumaczy ekspert.

GDDKiA nie uważa, aby finansowanie opinii przez wykonawców pozbawiało je obiektywizmu i przekładało się na niekompetencję. \"Jednocześnie opinie profesorskie nigdy nie były postrzegane jako jedyne wiążące zamawiającego oceny jakości badań. Wprowadzono je na wniosek Krajowego Ośrodka Badań i Dokumentacji Zabytków/Narodowy Instytut Dziedzictwa, który posiłkuje się nimi przy sporządzaniu własnych opinii\" – wyjaśniono w odpowiedzi przesłanej PAP.

Według prof. Rzepeckiego zgubny dla dziedzictwa archeologicznego jest również sposób wyłaniania wykonawców badań archeologicznych. Obecnie przy wyborze firmy, która przeprowadzi wykopaliska na trasie planowanej drogi, jako jedyne kryterium stosuje się najczęściej cenę. Podczas wyłaniania wykonawców badań nie uwzględnia się ich rzeczywistego dorobku naukowego, mierzonego np. liczbą punktów za publikacje. \"Powstaje w ten sposób sytuacja paradoksalna: GDDKiA zamawia badania archeologiczne, a uzyskuje słaby jakościowo półprodukt. Brak odwołania do dorobku naukowego powoduje, że w istocie decydujące znaczenie dla wyłaniania wykonawców ma parametr cenowy\" – przekonuje archeolog.

Na pytanie PAP, dlaczego - mimo protestów środowisk archeologicznych - wobec usług archeologicznych stosowana jest ustawa o zamówieniach publicznych - GDDKiA odpowiada, że stosowanie Prawa zamówień publicznych dotyczy całego sektora publicznego. \"Zmiany przepisów dokonuje ustawodawca, dlatego nie można spełnić postulatów części środowiska naukowego\" – tłumaczy w przesłanej PAP odpowiedzi.

Naukowiec z Uniwersytetu Łódzkiego zwraca również uwagę, że od 20 lat nie doszło do ani jednego przypadku zmiany przebiegu drogi, autostrady czy obwodnicy ze względu na potrzeby dziedzictwa archeologicznego. Jego zdaniem \"konserwacja przez dokumentację\" jest jedyną akceptowalną przez GDDKiA formą zabezpieczania dziedzictwa archeologicznego. Ocenia, że takie podejście jest dla Dyrekcji duże tańsze od innych rozwiązań i pozwala przyspieszyć realizację inwestycji. Wskazuje też, że w Europie Zachodniej w uzasadnionych przypadkach dochodzi do zmiany przebiegu tras.

\"Dotychczasowe badania archeologiczne na inwestycjach drogowych nie dały badaczom lub konserwatorom zabytków powodów do wnoszenia o ich ochronę, szczególne potraktowanie, w tym - przeprojektowanie drogi w fazie przygotowania lub realizacji\" – odpiera te zarzuty GDDKiA.

\"Konserwatorzy zabytków mają w Polsce za słabą pozycję, żeby zareagować w odpowiedni sposób, i wywierana jest na nich presja. Bywa, że obawiają się o swoją posadę\" - ripostuje prof. Rzepecki. Dodaje, że w porównaniu do urzędów konserwatorskich i innych instytucji zaangażowanych w ochronę dziedzictwa archeologicznego (np. NID), GDDKiA ma bardzo dużą siłę oddziaływania, choć jednocześnie nie ma umocowania prawnego, które na taką pozycję mogłoby wskazywać.

Dyrekcja wskazuje jednak, że na ogół to badacze i konserwatorzy zabytków wnoszą o poszerzenie zakresu badań. Jak napisano w piśmie przekazanym PAP, GDDKiA liczy się ze zdaniem konserwatorów zabytków i badaczy, a na lokalizację drogi w sposób najkorzystniejszy z punktu widzenia ochrony zabytków zezwala konserwator zabytków.

PAP - Nauka w Polsce, Szymon Zdziebłowski

szz/ zan/

Przed dodaniem komentarza prosimy o zapoznanie z Regulaminem forum serwisu Nauka w Polsce.

Copyright © Fundacja PAP 2024