Nauka dla Społeczeństwa

19.03.2024
PL EN
09.01.2020 aktualizacja 09.01.2020

Kosmiczny teleskop TESS wykrył planetę potencjalnie sprzyjającą życiu

Fot. EPA/NASA's Goddard Space Flight Center/Chris Smith (USRA) Fot. EPA/NASA's Goddard Space Flight Center/Chris Smith (USRA)

Kosmiczny teleskop TESS zarejestrował sygnał pochodzący z podobnej wielkością do Ziemi planety położonej w strefie pozwalającej na rozwój życia. To pierwsza planeta tego typu dostrzeżona przez ten instrument.

TOI 700 d to planeta, która dołączyła właśnie do nielicznej grupy znanych planet położonych w strefie pozwalającej na rozwój życia - tzw. ekosferze. To odległość od gwiazdy, na której nie jest ani zbyt zimno, ani zbyt gorąco.

Planetę dostrzegł umieszczony w ubiegłym roku w kosmosie teleskop TESS (Transiting Exoplanet Survey Satellite). Istnienie i parametry planety potwierdzono z pomocą Kosmicznego Teleskopu Spitzera i naziemnego teleskopu Las Cumbres Observatory. Astronomowie z NASA zaprezentowali ją w trakcie konferencji American Astronomical Society, w Honolulu.

„TESS został zaprojektowany i umieszczony w przestrzeni tak, aby poszukiwał podobnych do Ziemi planet orbitujących wokół pobliskich gwiazd - wyjaśnia Paul Hertz z głównej siedziby NASA w Waszyngtonie. - Planety towarzyszące niedalekim gwiazdom najłatwiej jest śledzić z pomocą dużych teleskopów kosmicznych i naziemnych. Odkrycie TOI 700 d to kluczowe dokonanie naukowe TESS. Potwierdzenie rozmiaru planety i jej położenia w ekosferze z pomocą teleskopu Spitzera to natomiast kolejne osiągnięcie tego instrumentu, który zbliża się do końca swojej pracy zaplanowanego na styczeń” - mówi astronom.

TESS monitoruje duże obszary nieba po 27 dni w poszukiwaniu tranzytów - zdarzeń, w których planeta przesłania nieco docierające do Ziemi światło macierzystej gwiazdy.

Macierzysta gwiazda TOI 700 to karzeł typu M znajdujący się 100 lat świetlnych od Układu Słonecznego, w południowym gwiazdozbiorze Złotej Ryby. Jej masa i rozmiar odpowiadają ok. 40 proc. masy i wielkości Słońca, a jej powierzchnia jest o połowę zimniejsza, niż słoneczna. Początkowo, naukowcy błędnie zaklasyfikowali gwiazdę jako bardziej podobną do Słońca, przez co jej planety wydawały się większe i cieplejsze, niż są w rzeczywistości.

Grupa badaczy, w tym współpracujący z NASA uczeń szkoły średniej Alton Spencer zidentyfikowała błąd.

„Kiedy skorygowaliśmy parametry gwiazdy, rozmiary jej planet spadły. Zdaliśmy sobie sprawę, że (...) ma mniej więcej wielkość Ziemi i leży w ekosferze. Dodatkowo, w obejmujących 11 lat danych nie zauważyliśmy rozbłysków gwiazdy, co zwiększa szanse, że TOI 700 d mogłaby nadawać się do zamieszkania. Brak rozbłysków pomaga też stworzyć model warunków panujących w atmosferze i na powierzchni” - mówi uczestnicząca w badaniach Emily Gilbert z University of Chicago.

Badacze przedstawili też inne planety tego samego układu. Wszystkie planety są zdaniem badaczy zawsze zwrócone jedną stroną do gwiazdy.

TOI 700 b ma wielkość prawie taką samą, jak Ziemia i prawdopodobnie skalistą budowę. Okrąża gwiazdę w zaledwie 10 dni.

Środkowa planeta, TOI 700 c, jest 2,6 raza większa od Ziemi, a pokonanie całej orbity zabiera jej 16 dni. Prawdopodobnie w jej strukturze dominują gazy.

TOI 700 d jest tymczasem najbardziej oddalona od gwiazdy ze wszystkich planet i jako jedyna znajduje się w ekosferze. Jest o 20 proc. większa od Ziemi, okrąża gwiazdę w 37 dni, ma prawdopodobnie skalistą budowę i otrzymuje od niej 86 proc. energii, jaką Słońce dostarcza Ziemi.

Na podstawie zebranych o TOI 700 d danych, naukowcy stworzyli 20 różnych, komputerowych modeli warunków, jakie mogą panować na jej powierzchni, zależnie m.in. od składu atmosfery czy budowy.

W jednym z nich planetę pokrywa ocean, a w gęstej atmosferze dominuje dwutlenek węgla. Podobne warunki mogły panować na młodym Marsie. W tym wariancie, po gorącej stronie planety tworzy się gruba warstwa chmur.

Przy innych założeniach, niebo na całej planecie jest bezchmurne, a z ciemnej strony planety w stronę jasnej wieją wiatry, które zbiegają się w miejscu zenitu.

Badacze liczą, że w przyszłości, kiedy uda się określić skład atmosfery planety z pomocą analizy przechodzącego przez nią światła, będzie można więcej powiedzieć o tym, co rzeczywiście dzieje się na powierzchni dalekiego globu.

Więcej informacji na stronie.  (PAP)

mat/ ekr/

Przed dodaniem komentarza prosimy o zapoznanie z Regulaminem forum serwisu Nauka w Polsce.

Copyright © Fundacja PAP 2024