Nauka dla Społeczeństwa

29.03.2024
PL EN
15.07.2020 aktualizacja 15.07.2020

Mikroplastik szkodzi homarom

Fot. Adobe Stock Fot. Adobe Stock

Włókna mikroplastiku zaburzają wszystkie stadia rozwoju larw homarów - odkryli naukowcy. Drobinki sztucznych tworzyw m.in. gromadzą się przy skrzelach i zalegają w układzie pokarmowym.

Na łamach pisma „Marine Pollution Bulletin” eksperci z Bigelow Laboratory for Ocean Sciences opisują niebezpieczny wpływ mikroplastiku na jeden z morskich gatunków.

„W dzisiejszym oceanie, zamieszkujące go organizmy są wystawione na działanie wielu środowiskowych czynników, które wpływają na to, jak wielu z nich uda się osiągnąć kolejny etap życia” - alarmuje dr Paty Matrai, współautorka publikacji. „Homary odgrywają fundamentalną rolę w ekosystemie zatoki Maine, a także w ekonomii stanu. Ważne jest, abyśmy rozumieli, jak zanieczyszczenia wpływają na ich rozwój” - dodaje.

Młode homary rozwijają się do dorosłości przez aż cztery oddzielne stadia. Naukowcy sprawdzili w laboratorium, co się dzieje, jeśli znajdą się one z wodzie z plastikowymi mikrowłóknami. Niestety, na każdym etapie rozwoju mogą ucierpieć.

W najmłodszym stadium, plastikowe mikrowłókna gromadzą się pod skorupą chroniącą skrzela małego organizmu. W eksperymentach, w których larwy były wystawione na duże stężenie plastikowych włókien, to właśnie najmłodsze osobniki miały najmniejsze szanse na przeżycie. Bardziej ruchliwe i zwinne, starsze larwy nie gromadziły plastiku w okolicach skrzeli, ale zbierał się on w ich układzie pokarmowym. To także prawdopodobnie jest szkodliwe. M.in. dlatego, że nowy plastik może wydzielać toksyczne substancje.

„Cząstki plastiku znajdowano prawie w każdym zwierzęciu w oceanie” - mówi współautor badania dr David Fields. „Jeśli zwierzę może coś wziąć do swojego małego otworu gębowego, prawdopodobnie to zrobi, a to ma swoje konsekwencje dla niego i dla łańcucha pokarmowego” - podkreśla specjalista.

Mikroplastik dostaje się do oceanu z różnych źródeł, w tym ze ścieków oraz z rozpadu większych plastikowych obiektów. Plastik pływa często na powierzchni, gdzie poddawany działaniu słońca i fal z czasem ulega degradacji do małych cząstek.

Choć ilość plastikowych mikowłókien w zatoce Maine jest stosunkowo niewielka, to zdaniem naukowców stwarzają one poważne zagrożenie dla zwierząt, które je napotkają. Co więcej, niektóre zwierzęta robią to szczególnie często, ponieważ zamieszkują wody powierzchniowe, gdzie mikroplastiku jest najwięcej.

Do takich gatunków należą m.in. larwy homarów.

„Nawet relatywnie małe ilości mikroplastiku mogą być szkodliwe dla zwierząt, które mają z nim kontakt, a miejsce życia zwierzęcia w kolumnie wody może nasilić problem. Kiedy larwa homara zjada włókno plastiku to tak, jakbyśmy zjedli papierek od cukierka. To nic fajnego, ale prawdopodobnie go wydalimy. Jednak, kiedy jedlibyśmy tylko papierki od cukierków, to z pewnością odczulibyśmy reperkusje tego w naszym zdrowiu” - ostrzega dr Fields.

Tymczasem homary i inne morskie organizmy muszą się mierzyć jeszcze z innymi zagrożeniami - rosnącym zakwaszaniem oceanów i podnoszącą się temperaturą. W przyszłych badaniach, naukowcy chcą sprawdzić, jak zwierzęta reagują na trzy szkodliwe czynniki jednocześnie - temperaturę, zakwaszenie i mikroplastik.

Sprawdzają też wpływ plastiku na małże.

„Jako globalna społeczność, dopiero zaczynamy zdawać sobie sprawę z wpływu plastiku na ocean i z tego, że zanieczyszczenie to nakłada się na inne zmiany w środowisku. Pracując razem nad zmniejszeniem ilości włókien mikroplastiku w oceanie, możemy pomóc w ochronie ważnych oceanicznych zasobów” - podkreśla dr Matrai.

Więcej informacji na stronach:

https://www.bigelow.org/news/articles/2020-06-25.html

https://www.sciencedirect.com/science/article/pii/S0025326X20303982?via%3Dihub (PAP)

mat/ ekr/

Przed dodaniem komentarza prosimy o zapoznanie z Regulaminem forum serwisu Nauka w Polsce.

Copyright © Fundacja PAP 2024