Nauka dla Społeczeństwa

19.03.2024
PL EN
30.07.2020 aktualizacja 30.07.2020

Do boju! Mary Roach szuka nauki na polu bitwy

Jak cuchnie odstraszający przeciwnika, najgorszy zapach świata, czy larwy mogą być sprzymierzeńcem rannych, jak w wojskowym mundurze poradzić sobie w temperaturze sięgającej 40 st. C - na te i inne bojowe pytania odpowiada Mary Roach w najnowszej książce poświęconej badaniom naukowym prowadzonym na rzecz wojska.

Jak wiele badań naukowych, medycznych, eksperymentów trzeba było przeprowadzić, by zapewnić względne bezpieczeństwo i minimalny komfort tym, którzy na wojnę idą walczyć. Kto stoi za usprawnieniami zwykłego, codziennego żołnierskiego życia? Właśnie o osobach i pracy tych, którzy pomagają żołnierzom przetrwać trudne, wojenne warunki np. hałas, wysokie temperatury, brak odpowiednich warunków sanitarnych, skupia się autorka popularnonaukowych bestsellerów - Mary Roach w najnowszej książce: "Do boju! Jak w skrajnych sytuacjach pozostać w jednym kawałku, zachować zmysły i nie złapać infekcji".

"Rozmawiam tu z ludźmi od operacji specjalnych - z Navy Seal i Rangersów - ale nie o prowadzonych przez nich działaniach wojennych. W mojej książce opowiadają oni, w jaki sposób walczą ze skrajnym gorącem, olbrzymim hałasem czy problemami jelitowo-żołądkowymi, które nachodzą ich w najgorszym momencie. Na każdego generała i wojskowego odznaczonego najważniejszymi orderami przypadają setki wojskowych naukowców, o których nikt nigdy nie usłyszy" - pisze.

A jednak usłyszy, a raczej przeczyta. Roach odwiedza rozmaite laboratoria, placówki wojskowe, rozmawia z naukowcami, lekarzami, wreszcie samymi wojskowymi i w charakterystycznym dla niej lekkim, ale dociekliwym stylu opisuje swoje ustalenia. Każdy rozdział opowiada o innym zagadnieniu. Będzie więc i o odstraszających wroga substancjach zapachowych; o biegunce żołnierzy jako potencjalnym zagrożeniu dla bezpieczeństwa narodowego; o muchach, które mogą całkiem skutecznie oczyszczać rany; o radzeniu sobie z ekstremalnym gorącem.

I tak dowiemy się np., że na każdego Amerykanina, który zginął od ran w wojnie z Meksykiem w 1848 roku, przypada siedmiu innych, którzy zmarli na skutek chorób, głównie związanych z biegunką. "Podczas wojny secesyjnej biegunka i dezynteria doprowadziły do śmierci dziewięćdziesięciu pięciu tysięcy żołnierzy. Podczas wojny w Wietnamie liczba hospitalizacji z powodu chorób powiązanych z biegunką była czterokrotnie większa od liczby hospitalizacji pacjentów z malarią" - wylicza Roach.

Odwiedza więc amerykańską bazę Camp Lemonnier w Dżibuti, w której kapitan Mark Riddle prowadzi badania kliniczne nad biegunką. Rozmawia z naukowcami, ale też uczestnikami misji w Iraku czy Afganistanie, zastanawiając się np. nad nieco kłopotliwą kwestią: co, gdyby w czasie ważnej operacji wojskowej, któryś z komandosów Navy Seal doświadczy nagle bardzo pilnej potrzeby?

W Monell Chemical Senses Center udaje jej się powąchać kilka najwstrętniejszych zapachów świata. Najgorszym z nich jest - jak się uznaje - "Śmierdząca zupa", która powstała jako broń zapachowa w celu oczyszczania budynków z ludzi albo łagodnego rozpędzania agresywnego tłumu. Punktem wyjścia do tegoż zapachu stał się - jak opisuje Roach - zapach wojskowej latryny polowej.

Poddaje się też testowi w "piekarniku" czyli na specjalnej bieżni w amerykańskim Consortium for Health and Military Performance. Prowadzone są tam badania nad tolerancją na wysokie temperatury. Badani na tejże bieżni będą musieli iść w szybkim tempie pod górę w temperaturze czterdziestu st. C. Niektórzy są fizjologicznie bardziej podatni na udar cieplny i inne schorzenia związane z upałem, a wojsko chciałoby umieć wyłapywać takie osoby.

"Po czternastu minutach w piekarniku zaczynam się lekko pocić. Josh Purvis (jeden z uczestników badania - PAP), który znajduje się na bieżni za moimi plecami, zaczął się pocić znacznie wcześniej. Włosy na jego przedramionach kleją się już do skóry (...) Uznałam, że to wszystko świadczy o tym, iż nie najlepiej toleruje on wysokie temperatury, ale okazało się, że jest dokładnie na odwrót. Ludzie zaaklimatyzowani do wysokich temperatur pocą się szybko i obficie. Ich system termoregulacji prędko wkracza do akcji. Mój potrzebował dziesięciu minut, żeby w ogóle zorientować się, co się dzieje. Hej, czy tu nie jest przypadkiem gorąco? Czy nie powinienem czegoś zrobić?" - opisuje w swoim stylu.

Interesuje ją - jak sama przyznaje - wszystko to, o czym nie kręci się filmów - nie zabijanie, lecz utrzymywanie przy życiu. "Ta książka to hołd oddany naukowcom i lekarzom, którzy w powiewających białych fartuchach będą wszędzie tam, gdzie prowadzone są walki. Budują bezpieczniejsze czołgi, wypowiadają wojnę zwykłym muchom i badają zachowania sępników różowogłowych" - deklaruje autorka.

Ewelina Krajczyńska

 

Zapisz się na newsletter
Copyright © Fundacja PAP 2024