Nauka dla Społeczeństwa

19.04.2024
PL EN
11.06.2021 aktualizacja 11.06.2021

Przygody matematyka w nowym wydaniu

Namiętne dyskusje i rozmowy o matematyce, a nie tylko rozmyślania i lektura w samotności, były kluczem do sukcesu w pracy badawczej wybitnego naukowca Stanisława Ulama. O tym i o innych aspektach jego życia można przeczytać w jego autobiografii.

Najnowsze wydanie autobiografii Stanisława Ulama (1909-1984) towarzyszy kinowej premierze  filmowej biografii zatytułowanej “Geniusze”, która reklamowana jest jako “ponadczasowa opowieść o dwuznacznej naturze postępu”. Książka ukazała się w USA w 1991 r. To jej drugie wydanie w Polsce.

Ulam pochodził z zamożnej żydowskiej rodziny; wiele lat związany był ze Lwowem, gdzie ukończył również studia, jednak niemal całą swoją karierę zawodową związał z amerykańskimi instytucjami. Tam też mieszkał aż do śmierci. Kto wie, jak potoczyłyby się jego losy, gdyby młody Stanisław nie miał dostępu do literatury popularnonaukowej. Jak wspomina, najpierw sięgnął do książek o tematyce astronomicznej, które go zafascynowały. Ale szybko poszerzył spektrum zainteresowań. Gdy miał około 11 lat, swój notes podpisał: “S. Ulam, astronom, fizyk, matematyk”. Jak podkreślił na kartach autobiografii, wówczas nie przypuszczał, że w przyszłości będzie pracować z największymi naukowcami świata. Ale tak się stało.

Duża część wspomnień dotyczy okresu, w którym Ulam dołączył do zespołu opracowującego w USA bombę atomową, a później i wodorową. Jego dokonania, zwłaszcza w przypadku tej drugiej, były kluczowe dla całego projektu. W przedmowie napisano, że rzadkie są w świecie naukowym przejścia od “czystej matematyki” do fizyki i matematyki stosowanej, a jeszcze rzadsze takie zakończone sukcesem, co miało miejsce w przypadku Ulama.

“Nie czułem żadnych wyrzutów sumienia z powodu powrotu do laboratorium i dalszej pracy nad bombami atomowymi. Scharakteryzowałbym swoją postawę jako pośrednią pomiędzy zupełnie naiwnym idealizmem i całkowitym szowinizmem. Kierowałem się instynktem (lub może jego brakiem) i interesowałem się głównie naukową stroną tej pracy” - wyznał szczerze. Ale później dodał, że wierzył, iż koniec końców ludzkość wykaże dobrą wolę związaną z ich potencjalnym zastosowaniem.

Książka pełna jest anegdot dotyczących życia Ulama, ale też innych genialnych badaczy minionego stulecia - Stefana Banacha, G. D. Birkhoffa czy Davida Hilberta, bo jak pisze Ulam - właśnie ci ludzie obok Alberta Einsteina i innych sławnych uczonych stworzyli podstawy XX-wiecznej nauki, ale słychać o nich - niesłusznie - zdecydowanie mniej.

Z publikacji dowiemy się też sporo o tym, jak Ulam pracował: “odkąd zacząłem uczyć się matematyki, spędzałem średnio dwie lub trzy godziny dziennie na myśleniu i dwie lub trzy godziny na czytaniu lub rozmowach o matematyce”. Duże wrażenie zrobił na nim też jak to określa “słynny amerykański talent do współpracy i duch zespołowy”, który - jak zaznaczył - kontrastował z tym, co znał z kontynentalnej Europy.

Książkę w nowym wydaniu wieńczy rozdział “Myśli rozproszone”, zawierający rozważania Ulama dotyczące różnych aspektów matematyki oraz posłowie napisane przez jego żonę - Françoise - i ono szczególnie przykuwa uwagę. Małżonka nie owija w bawełnę i pisze wprost: trudno powiedzieć, że Stan (jak określała męża) napisał choć jedną linijkę tej książki! Jak wyjaśnia, to ona napisała ją i zredagowała z licznych fragmentów zarejestrowanych przez nią rozmów z mężem. Zatem jej wkład pozostał niedoceniony również na szczeblu wydawniczym, bo nie figuruje ona oficjalnie jako autorka czy też edytorka książki. Françoise Ulam dodała w posłowiu również szereg własnych spostrzeżeń dotyczących swojego partnera, dzięki temu dowiadujemy się o nim nieco więcej, niż sam chciał o sobie powiedzieć.

Publikacja “Przygody matematyka. Autobiografia” ukazała się nakładem wydawnictwa Znak Horyzont. Przekładu z języka angielskiego dokonała Agnieszka Górnicka.

Szymon Zdziebłowski

 

Zapisz się na newsletter
Copyright © Fundacja PAP 2024