Polski kosmonauta: międzynarodowa współpraca podstawą sukcesu w kosmosie

Mirosław Hermaszewski. Źródło: Wikipedia
Mirosław Hermaszewski. Źródło: Wikipedia

<strong>Spowolnienie amerykańskiego programu kosmicznego może sprawić, że powrót człowieka na Księżyc i załogowe loty na Marsa nie będą możliwe - jak się spodziewano - za 20 lat. Podstawą sukcesu jest międzynarodowa współpraca</strong> - ocenia jedyny polski kosmonauta, gen. Mirosław Hermaszewski.

Generał pracuje właśnie nad drugim, rozszerzonym i poprawionym wydaniem swojej książki "Ciężar nieważkości. Opowieść pilota-kosmonauty". Pierwsze wydanie spotkało się z dobrym przyjęciem czytelników, konieczny był nawet dodruk. Trwają przymiarki do przetłumaczenia i wydania książki również w Rosji. Generała Hermaszewskiego cieszy renesans zainteresowania kosmonautyką.

PAP: Czy "Opowieść pilota-kosmonauty" to wyłącznie książka wspomnieniowa? Odpowiedź na te wszystkie często powtarzające się pytania, których tysiące zadano panu w ciągu ostatnich ponad 30 lat?

Gen. Mirosław Hermaszewski: Nie tylko. Napisałem tę książkę, bo uważam, że miałem taki obowiązek. Jako jedyny z Polaków przeżyłem coś unikalnego. Z różnych względów książka nie mogła powstać wcześniej. To również próba spłacenia mojego długu wdzięczności, podobnie jak wykłady czy spotkania z ludźmi, z młodzieżą, które mam w całej Polsce. Uważam, że mam obowiązek spotykać się i mówić ludziom, jaki jest cel obecności człowieka w kosmosie. Oczywiście mówię również o mojej misji, bo to ludzi interesuje. Ale nie jest to zasadniczym tematem tych spotkań.

Wielu młodym ludziom już na starcie wydaje się, że nie będą w stanie wiele osiągnąć. Mówią: jestem z biednej rodziny, co ja tam mogę. Nie wytyczają sobie żadnego życiowego celu i marnują życie. A to nie jest tak, że gdy ktoś osiągnął coś w życiu - np. został kosmonautą - to miał to zaplanowane od początku i już tak to szło. Kosmonauta to miał być człowiek bez skazy, zdrowy - heros. Wszystkie wrota się przed nim otwierały. Każdy może do tego dążyć, starać się realizować swoje marzenia i cele.

Piszę w książce również o tym, że gdybym żył w innym ustroju, chyba nie wyszedłbym poza swój powiat. Nie byłoby mnie stać na szkolenie na szybowcach, samolotach, licencje - dziś za to wszystko płaci się duże pieniądze. Możliwości realizacji marzeń, takich, jakie miałem ja, są dziś ograniczone. Ja spełniłem swoje marzenia.

PAP: Frekwencja na pana wykładach i spotkaniach autorskich wskazuje, że renesans zainteresowania kosmonautyką jest faktem. Czy Polska jako kraj i młodzi Polacy mają szansę wziąć udział w programach kosmicznych?

M.H.: Wszystko co wiąże się z kosmosem, słusznie utożsamiane jest z najwyższą technologią czy najbardziej zaawansowanymi badaniami. Dlatego dla wielu udział w tym jest szczytem marzeń. Ale często patrzymy na polską obecność w kosmosie przez mój pryzmat - że musi tam być człowiek. Niekoniecznie. Uczestniczymy w międzynarodowych programach, ale nie ma u nas zrozumienia dla tego, że powinniśmy, choćby na niewielką skalę brać udział w tych najciekawszych przedsięwzięciach.

Z całą pewnością kosmonautyka należy dziś do wiodących dziedzin w badaniach i przemyśle. Nie chodzi wcale o powrót człowieka na Księżyc, lot na Marsa, do jakiejś planetoidy czy komety. Chodzi o ogromny warkocz rozmaitych odkryć, wynalazków, technologii, związanych z programami badawczymi, także kosmicznymi. Telefon komórkowy, kamera cyfrowa, GPS, telewizja nowej generacji, monitoring ekologii, aktualizacja map dla geodezji, teflon, niektóre osiągnięcia medycyny - to sztandarowe, znane wszystkim przykłady. Pole do popisu jest olbrzymie. Tymczasem Polska, będąc w zjednoczonej Europie i mając wielki potencjał intelektualny, nie należy nawet do Europejskiej Agencji Kosmicznej. Warto poruszyć świadomość polityków i zrobić chociażby ten niewielki, ale ważny krok. Za to z powodzeniem przeznaczone również dla nas, a niewykorzystane, unijne pieniądze na programy kosmiczne zagospodarowują inne kraje.

PAP: Jednak w ostatnim czasie widoczne jest spowolnienie programów kosmicznych, tłumaczone kryzysem gospodarczym. Świadczą o tym chociażby działania administracji amerykańskiej. Amerykanie ograniczają środki na te programy, traktując je jako swego rodzaju luksus. Zgadza się pan z takimi krokami?

M.H.: To błąd. Rozwoju cywilizacyjnego nie da się zatrzymać. To ogromne koło zamachowe, które wprawiliśmy w ruch. Ono może trochę zwolnić obroty, ale nie zatrzyma się. Administracja prezydenta Obamy borykając się z problemami ekonomicznymi, wojnami, stara się stworzyć wrażenie, że jeśli nie polecimy na Marsa czy Księżyc, to będziemy mieli więcej pieniędzy. To demagogia, od której nikt nie jest wolny. Ale to krótkowzroczna polityka. Gdy Amerykanie się obejrzą, mogą poczuć oddech Chińczyków. Intensywnie pracują Hindusi, Rosjanie nie zasypują gruszek w popiele. Wtedy USA mogą stracić na autorytecie.

PAP: Co jest obecnie - pana zdaniem - najważniejsze, by człowiek powrócił na Księżyc i stanął na Marsie? Kiedy może to nastąpić?

M.H.: Kiedyś, gdy trwała zimna wojna, wielkie pieniądze przeznaczano na zbrojenia. Gdy ten okres minął, część tych pieniędzy przeznaczono na programy kosmiczne. Zintensyfikowała się współpraca USA, Rosji i innych krajów. I efekty są. Jeden kraj z całą pewnością nie udźwignie finansowo lotu na Marsa. Potrzebne są decyzje polityczne, za którymi idą pieniądze. Wyścig do prestiżu na zasadzie "my" albo "oni" do niczego nie doprowadzi. To musi być "my" w sensie ogólnym - Ziemianie. Ale takiego poważnego porozumienia wciąż nie ma.

Kiedy ponowna obecność na Księżycu i loty na Marsa będą możliwe? Mój optymizm w tej sprawie trochę gaśnie. Myślałem, że uda się to w latach 30. tego wieku, ale boję się, że chyba nie zdążymy. Oczywiście prace trwają - wciąż mamy nowe odkrycia astronomiczne, naukowcy pracują nad nowymi systemami napędowymi, niektóre projekty są bardzo zaawansowane. Może zdarzyć się coś, co nam to ułatwi. Nigdy nie możemy przewidzieć, w jakim kierunku i co ludzkość może odkryć.

Rozmawiał Marek Błoński

PAP - Nauka w Polsce

kap

Fundacja PAP zezwala na bezpłatny przedruk artykułów z Serwisu Nauka w Polsce pod warunkiem mailowego poinformowania nas raz w miesiącu o fakcie korzystania z serwisu oraz podania źródła artykułu. W portalach i serwisach internetowych prosimy o zamieszczenie podlinkowanego adresu: Źródło: naukawpolsce.pl, a w czasopismach adnotacji: Źródło: Serwis Nauka w Polsce - naukawpolsce.pl. Powyższe zezwolenie nie dotyczy: informacji z kategorii "Świat" oraz wszelkich fotografii i materiałów wideo.

Czytaj także

  • Fot. Adobe Stock

    Układ odpornościowy przy mikrograwitacji na ISS zbadają naukowcy z WAT

  • Adobe Stock

    Dwie planetoidy nazwano na cześć polskich naukowców; odkrywcami są Litwini

Przed dodaniem komentarza prosimy o zapoznanie z Regulaminem forum serwisu Nauka w Polsce.

newsletter

Zapraszamy do zapisania się do naszego newslettera