Nauka dla Społeczeństwa

05.05.2024
PL EN
10.06.2014 aktualizacja 10.06.2014

Paleontolog precyzyjny niczym chirurg

Paleontolog, który za pomocą igły pneumatycznej preparuje znalezione skamieniałości, musi być dokładny niczym chirurg. Od jego precyzji zależy los pozostałości sprzed setek milionów lat. Jednak niewielkich zniszczeń nie unikną nawet doświadczeni naukowcy.

"Preparowanie kości może trwać od kilku tygodni do nawet dwóch miesięcy, jeśli jest to jakiś bardzo skomplikowany okaz. Bardzo dużo zależy od sprawności preparatora. Ja preparowałem kość do swojej pracy magisterskiej i zajęło mi to trzy miesiące, ale jeszcze nie mam wprawy" - powiedział PAP Dawid Dróżdż z Instytutu Paleobiologii Polskiej Akademii Nauk.

Podczas Pikniku Naukowego w Warszawie prezentował on liczącą 215 mln lat kość ramieniową dicynodonta znalezioną w Lisowicach koło Lublińca w województwie śląskim. Dicynodonty to gady ssakokształtne, które osiągały rozmiary współczesnych słoni.

Jak mówił Dawid Dróżdż, kiedy znajdzie się taką kość trzeba ją odpowiednio zabezpieczyć, np. przy pomocy opatrunku złożonego z papieru toaletowego, gipsu i specjalnej siatki. Tak zabezpieczoną skamieniałość zawozi się do laboratorium. "Skamieniałości z Lisowic często w momencie wydobycia oblepione są twardszą skałą osadową. Abyśmy o tej kości mogli się czegoś dowiedzieć, poznać jej morfologię, musimy oddzielić skałę osadową od właściwej skamieniałości" - opisał Dróżdż.

Badacze mogą to robić tradycyjnie za pomocą młotka i dłuta, ale dużo częściej używają specjalnych narzędzi preparacyjnych - igieł pneumatycznych. "Taka igła działa jak malutki, wibrujący młotek pneumatyczny. Trzymając ją tak jak długopis można bardzo precyzyjnie wypreparować i oddzielić kość od skały" - powiedział rozmówca PAP.

Następnym etapem po wypreparowaniu jest stworzenie rekonstrukcji kości. Jest ona fotografowana, a potem odtwarza się jej kształt i wygląd, aby pokazać jak wyglądała w czasie życia zwierzęcia.

W trakcie preparacji skamieniałości nie da się uniknąć uszkodzeń. "Paleontolog, kiedy zaczyna pracę nad skamieniałością od razu wie, że coś się zniszczy. Sedno sprawy polega na tym, aby zniszczyć jak najmniej. Początkujący preparatorzy biorą do pracy okazy, które są gorszej jakości i można sobie pozwolić na ich stratę. Jednak im większa praktyka, tym zniszczeń jest coraz mniej" - wyjaśnił Dawid Dróżdż.

PAP - Nauka w Polsce

ekr/ mki/

Przed dodaniem komentarza prosimy o zapoznanie z Regulaminem forum serwisu Nauka w Polsce.

Copyright © Fundacja PAP 2024