Nauka dla Społeczeństwa

03.05.2024
PL EN
16.06.2014 aktualizacja 16.06.2014

Naukowy tygiel w Cheltenham

Na początku czerwca niewielkie i senne, brytyjskie Cheltenham przez kilka dni pęka w szwach, zmieniając się w naukowy tygiel i multikulturowe centrum popularyzacji nauki. Do miasteczka zjeżdżają wtedy naukowcy - laureaci krajowych edycji konkursu FameLab, którzy konkurują ze sobą w światowym finale.

Jeśli w głowie mamy stereotyp naukowca: nieco oderwanego od przyziemnych spraw, zamkniętego w swoim laboratorium badacza, to w Cheltenham, podczas finałów FameLab, łatwo możemy się z nim pożegnać. To zmagania dla naukowców niestandardowych, którzy chcą i potrafią fascynująco opowiadać o nauce.

Ich konkursowe zadanie: w trzy minuty opowiedzieć o wybranym zagadnieniu naukowym. Mogą używać gadżetów, ale takich, które sami dadzą radę wnieść na scenę. W scenicznych występach pomogą urok osobisty, pewność siebie, poczucie humoru i zacięcie aktorskie.

Podczas światowych finałów są dwa miejsca, wokół których przez kilka dni koncentruje się życie uczestników. Pierwszym jest oczywiście... hotel, położony 15 minut drogi od miasteczka festiwalowego. Mieszkają w nim wszyscy uczestnicy konkursu i towarzyszące im ekipy, głównie z lokalnych oddziałów organizującego konkurs British Council. Dzięki temu przez kilka dni wszyscy konkursowicze spotykają się na śniadaniach, integrują, umawiają na imprezy, przygotowują do występów.

Drugim centrum jest samo miasteczko festiwalowe, w którym odbywają się finały, warsztaty komunikacji naukowej, sesje zdjęciowe i nagrania promocyjne uczestników. W efekcie finaliści przez kilka dni przebywają ze sobą niemal nieustannie. "Wszyscy są bardzo życzliwi. Nie czuje się presji współzawodnictwa. Kiedy przed polskim finałem żegnaliśmy się z naszymi finalistami, jeden z organizatorów powiedział: wyglądacie jak byście byli w Top Model: cmok, cmok a każdy myśli, żeby konkurent złamał nogę. Choć w polskiej edycji też było sympatycznie, ale tutaj atmosfera jest rzeczywiście cudowna" - zapewniała PAP reprezentująca Polskę dr Joanna Bagniewska.

W efekcie finaliści FameLab, zarówno krajowych edycji, jak i światowego finału, tworzą społeczność i często trudno im się rozstać ze sobą i z samym konkursem. Niektórzy powracają do Cheltenham, doradzają startującym w konkursie następcom, czasem sami stają się jurorami konkursu. Laureaci z poprzednich lat, którzy światowy finał oglądają przez internet, każdego roku przyznają też własną nagrodę. W czerwcu tego roku otrzymała ją właśnie dr Joanna Bagniewska wraz z Brytyjką: Caroline Shenton-Taylor.

Najlepszym przykładem współpracy uczestników FameLab już po zakończeniu konkursu są Hiszpanie. 12 krajowych półfinalistów w 2013 roku utworzyło tam grupę "The Big Van Theory". Ich wystąpienia, choć poświęcone całkiem poważnym zagadnieniom biologicznym, astronomicznym, matematycznym czy fizycznym, przedstawiane są w tak zabawny sposób, że grupę w zasadzie można nazwać naukowym kabaretem. Gościli nie tylko w Hiszpanii, ale też w Wielkiej Brytanii, Brazylii, Francji i Szwajcarii. W Cheltenham, podczas międzynarodowego finału wyjaśniali, jak skomplikowany matematyczny wzór może okazać się pomocny w znalezieniu chłopaka czy dziewczyny. Ich wystąpienie z Cheltenham można obejrzeć na stronie: https://www.youtube.com/watch?v=3EqzclY4BDw

Uczestnicy zazwyczaj zgodnie podkreślają, że największym wyzwaniem dla nich jest "zmieszczenie się" w regulaminowych trzech minutach. W praktyce, podczas tegorocznych światowych finałów, gong oznaczający przekroczenie czasu wystąpienia, zabrzmiał w zaledwie kilku przypadkach. Dla wielu uczestników znacznie większym wyzwaniem okazuje się język angielski, który jest drugim, albo trzecim językiem, w którym się porozumiewają. Dlatego zdarza się, że dopiero w połowie prezentacji, widzowie orientują się, o czym właściwie jest dane wystąpienie. Życia uczestnikom nie ułatwiają też sędziowie, którzy swoimi dociekliwymi pytaniami potrafią zbić z tropu zwłaszcza nieanglojęzycznych uczestników.

Jednak - jak mówiła menadżer międzynarodowego konkursu dr Djuke Veldhuis - język angielski nie jest najważniejszy. "To mają być przede wszystkim osoby, które będą świetnie komunikowały naukę w swoich ojczystych krajach, dlatego kryterium językowe nie powinno być w tym konkursie decydujące" - mówiła Veldhuis.

Choć podczas wystąpienia można używać gadżetów, to poszczególni uczestnicy stosują różną strategię. Biorąc pod uwagę dwie ostatnie finałowe edycje, w wykorzystaniu gadżetów przodują Czesi. Ich tegoroczny reprezentant Matyas Kijt wyszedł na scenę z ciążowym brzuchem, z którego potem wyjął siusiającą lalkę - niemowlaka. Wystąpienie nie zagwarantowało mu jednak wejścia do ścisłej dziesiątki konkursu. Z efektownych pomocy w ubiegłym roku chętnie korzystał też nasz reprezentant Marcin Stolarski. Na scenie miał ze sobą m.in. małą kulę ziemską i nawet oceniająca jego półfinałowy występ jurorka przyznała, że była ciekawa cóż jeszcze wyciągnie ze swojej walizeczki. Są jednak reprezentanci, którzy gadżetów nie używają wcale, lub w bardzo ograniczonej ilości. Zarówno tegoroczny zwycięzca Padraic Flood, jak i amerykański zdobywca drugiego miejsca Lyl Tomlinson nie mieli ich wcale.

FameLab to prawdziwie multikulturowe przedsięwzięcie. Niektórzy naukowcy, aby dojechać do Cheltenham, muszą przebyć naprawdę długą drogę np. z Australii, RPA czy Hongkongu. W przyszłości będzie ich więcej, bo chęć udziału w konkursie deklarują wciąż nowe kraje. W ubiegłym roku w światowych finałach wzięło udział 21 państw, w roku 2014 było ich już 25. Według wstępnych szacunków w przyszłym roku w konkursie może uczestniczyć ponad 30 krajów.

Wśród biorących udział w amerykańskim konkursie 76 proc. uczestników było obywatelami USA, ale resztę stanowili reprezentanci 18 innych krajów, np. Australii i Meksyku. Tegoroczny zwycięzca Padraic Flood, reprezentujący trzy kraje Beneluksu, z pochodzenia jest Irlandczykiem. Zdobywca drugiego miejsca David Davila, choć reprezentował Francję, urodził się i wychował w amerykańskiej Kalifornii. Reprezentująca Polskę dr Joanna Bagniewska, zanim wzięła udział w polskiej edycji FameLab próbowała swoich sił w konkursie brytyjskim.

Dla naukowców, którzy chcieliby wziąć udział w konkursie, ale obawiają się, że nie sprostają wyzwaniu, pociechą mogą być dane przedstawione w Cheltenham przez Daniellę Scalice z NASA. Z ankiet przeprowadzonych wśród uczestników amerykańskiego FameLab wynikało, że 29 proc. z nich nie miało żadnego doświadczenia w publicznej komunikacji naukowej, a 71 proc. chciało nauczyć się kontaktów z mediami i zwykłymi ludźmi. 75 proc. uczestników oceniło, że udział w konkursie znacząco rozwinął ich zdolności komunikacji naukowej.

PAP - Nauka w Polsce, Ewelina Krajczyńska

ekr/ agt/

Przed dodaniem komentarza prosimy o zapoznanie z Regulaminem forum serwisu Nauka w Polsce.

Copyright © Fundacja PAP 2024