Rewolucyjne odkrycie dzisiejszych noblistów było bardzo ważne też dla rodzimej nauki. Spowodowało, że badania nad azotkiem galu, prowadzone też przez polskich naukowców, nagle znalazły się w centrum światowej nauki - ocenił dr Jacek Szczytko z Uniwersytetu Warszawskiego.
We wtorek w Sztokholmie Komitet Noblowski ogłosił, że Isamu Akasaki, Hiroshi Amano i Shuji Nakamura za wynalezienie wydajnej diody emitującej niebieskie światło otrzymają Nagrodę Nobla z fizyki. Pierwszym krokiem do tego celu było uzyskanie wysokiej jakości kryształów azotku galu na szafirowym podłożu, co umożliwiło zbudowanie pierwszej niebieskiej diody.
"To było przełomowe odkrycie i bardzo ważne z punktu widzenia polskiej nauki. W Polsce nie mogliśmy się zajmować materiałami, którymi zajmuje się cały świat. Nakłady na naukę nie pozwalały na konkurowanie z instytucjami, których budżet był większy niż budżet całej polskiej nauki" - powiedział PAP dr Jacek Szczytko z Wydziału Fizyki Uniwersytetu Warszawskiego.
Z tego powodu - jak powiedział - Polska szkoła półprzewodników raczej nie zajmowała się krzemem, mimo że cały świat to robił, ale bardziej niszowymi wówczas materiałami, m.in. technologią wzrostu wysokociśnieniowego azotku galu. Na Uniwersytecie Warszawskim rozwijano z kolei technologię amonotermalną otrzymywania azotku galu.
"Te dwie technologie, dzięki pracy trzech Japończyków, nagle znalazły się w centrum światowej nauki. Nasi fizycy weszli w te badania przygotowani pod kątem materiałów i wiedzy, co wzmocniło nasze środowisko i przez długi czas polskie wyniki nad tym materiałem wyprzedzały świat. Oczywiście potem okazało się, że sami naukowcy nie wystarczą. Potrzebne jest też wsparcie finansowe i cała kultura wokół nauki. W latach 90. jeszcze się tego nie nauczyliśmy i nie mamy do tej pory" - podkreślił rozmówca PAP.
Jak podkreślił, Nakamura - choć w azotek galu nikt wówczas nie inwestował - poszedł do swojego szefa, powiedział, że potrzebuje na badania 3 mln dol., i dostał zgodę. "W Polsce taka kwota byłoby zupełnie niemożliwa, zwłaszcza, że azotek galu uznawano za zbyt trudny, a wszyscy szli w kierunku innych półprzewodników" - opisał Szczytko.
Diody LED, w odróżnieniu od różnego rodzaju świetlówek i żarówek są niezniszczalne. "Można je np. wbudowywać w elementy architektury. Prędzej z powodu promieniowania ultrafioletowego zniszczy się plastykowa osłonka takiej diody niż ona sama" - powiedział rozmówca PAP. W dodatku mają maksymalnie długą wydajność, w związku z tym znajdują zastosowanie w rowerowych lampkach czy oświetleniu wykorzystywanym przez grotołazów.
Zdaniem dr. Szczytki, również w naszych domach żarówki i świetlówki można byłoby zastąpić urządzeniami półprzewodnikowymi. "Jedyna trudność, aby masowo zastosować azotek galu na masową skalę, to ograniczona dostępność galu. Azotu mamy pod dostatkiem, ale gal jest drogi i będzie jeszcze droższy" - powiedział dr Szczytko.
PAP - Nauka w Polsce
ekr/ mrt/ malk/
Fundacja PAP zezwala na bezpłatny przedruk artykułów z Serwisu Nauka w Polsce pod warunkiem mailowego poinformowania nas raz w miesiącu o fakcie korzystania z serwisu oraz podania źródła artykułu. W portalach i serwisach internetowych prosimy o zamieszczenie podlinkowanego adresu: Źródło: naukawpolsce.pl, a w czasopismach adnotacji: Źródło: Serwis Nauka w Polsce - naukawpolsce.pl. Powyższe zezwolenie nie dotyczy: informacji z kategorii "Świat" oraz wszelkich fotografii i materiałów wideo.