"W sytuacji, gdy kobiety na sali stanowią 70 proc., zadają one jedynie około 40 proc. pytań. Oznacza to, że panie musiałyby stanowić od 80 do 90 proc. obecnych, aby liczba pytań zadawanych przez przedstawicieli obu płci była równa" - mówi Natalie Telis z Uniwersytetu Stanforda, autorka analizy.

Wraz z Emily Glassberg z Uniwersytetu Harvarda Telis przez cztery lata badała ona zachowanie kobiet i mężczyzn podczas konferencji Amerykańskiego Towarzystwa Genetyki Człowieka i Biologii Genomów. Podczas siedmiu konferencji badaczki rejestrowały informacje dotyczące tego, kto zadawał pytania po prezentacjach.

Mimo równej liczebności przedstawicieli obu płci, aktywność uczestników wskazywała na wciąż widoczną dominację mężczyzn w tym środowisku naukowym.

Okazało się jednak, że publiczna dyskusja na temat równości płci przyniosła wyraźną zmianę. Gdy Telis opublikowała część swoich wniosków online w 2015 roku, odsetek kobiet zadających pytania znacznie się zwiększył.

Oznacza to, że kobiety dostrzegają wartość w zadawaniu pytań podczas konferencji. Kontynuacja badań pomogłaby lepiej zrozumieć różne motywacje stojące za tą formą aktywności w przypadku obu płci, a także sprawdzić czy zadawanie pytań przekłada się na rozwój zawodowy - piszą autorki.

"Bardzo wiele osób mówiło, że zadało swoje pierwsze pytanie po tym, jak dowiedziały się o wynikach tej analizy. Mam nadzieję, że da to początek dłuższemu trendowi kreowania takiego środowiska naukowego, w jakim chcielibyśmy funkcjonować" - komentuje Telis. (PAP)

koc/ zan/