Nauka dla Społeczeństwa

27.04.2024
PL EN
09.11.2023 aktualizacja 14.11.2023

Ekspertki: badanie 480-letniej księgi Mikołaja Kopernika to była przygoda i naukowe przeżycie niepozbawione emocji

Analiza druku Kopernika za zbiorów UST w Manili przez konserwatorów WSP UMK, fot. Madelyn R. Perez. Analiza druku Kopernika za zbiorów UST w Manili przez konserwatorów WSP UMK, fot. Madelyn R. Perez.

Konserwatorki z Torunia zbadały 480-letnią księgę Mikołaja Kopernika znajdującą się na Filipinach. "Trudno zachować profesjonalny dystans w obliczu dzieła tak wybitnego astronoma" - przyznają. W rozmowie z serwisem Nauka w Polsce zaznaczają, że było to dla nich „naukowe przeżycie wzbogacające wiedzę oraz wzmacniające umiejętność dostosowania się do pracy w różnych szerokościach geograficznych”.

Badanie księgi odbyło się we współpracy z Uniwersytetem Świętego Tomasza w Manili dzięki zaangażowaniu polskich dyplomatów.

Nauka w Polsce: Zbadały Panie 480-letnią księgę Mikołaja Kopernika "De Revolutionibus Orbium Coelestium", przechowywaną w bibliotece Uniwersytetu św. Tomasza na Filipinach. Jak to jest badać tak stare dzieło, o takim znaczeniu historycznym?

Dr Jolanta Czuczko z Katedry Konserwacji-Restauracji Papieru i Skóry Wydziału Sztuk Pięknych Uniwersytetu Mikołaja Kopernika (KKRPS WSzP UMK): Było to ciekawe doświadczenie zobaczyć dzieło stworzone przez polskiego astronoma, wydrukowane w europejskiej oficynie wydawniczej, które zawędrowało aż na Archipelag Filipiński. To, co wyróżnia ten zabytek, to jego intrygująca historia i sposób jego wykorzystywania. Książka trafiła na wyspy wraz z Hiszpanem Hernandem del los Rios Coronelem. Hiszpanie byli ówcześnie potęgą morską, a w rozważaniach Kopernika znajdują się tabele, które wykorzystywano w procesie nawigacji. Odkrywanie nowych informacji, krok po kroku, wspólnie z właścicielami, było przygodą. My, konserwatorzy zabytków, często poznajemy życie zarówno zwykłych, jak i wybitnych ludzi, za pośrednictwem przedmiotów, którymi się posługiwali.

Projekt badań i konserwacji pierwszego wydania dzieła Kopernika w Manili, fot. J. Czuczko
Projekt badań i konserwacji pierwszego wydania dzieła Kopernika w Manili, fot. J. Czuczko

NwP: O czym panie myślały, dotykając ten egzemplarz?

J.Cz.: Nie spodziewałyśmy się takiego stopnia degradacji podłoża papierowego. Niesamowite, w jak różnych formach zachowało się do naszych czasów pierwsze wydanie dzieła Kopernika. Na Filipinach zastanawiało nas, jak to możliwe, że ręcznie czerpany XVI wieczny znajduje się w tak złym stanie zachowania.

NwP: Jak wyglądały te prace?

J.Cz.: Zaczęłyśmy od analizy wszystkich elementów książki: każdej z ponad dwustu kart w woluminie, a także elementów odpowiedzialnych za konstrukcję kodeksu: nici broszurującej, zwięzów, systemu zawieszenia okładzin oraz składowych samej oprawy. Badałyśmy elementy pierwotne i nawarstwienia wtórne, związane z historycznymi ingerencjami w strukturę księgi.

Aby móc spokojniej, już w Polsce, zweryfikować nasze rezultaty, wykonałyśmy dokumentację fotograficzną wszystkich kart i elementów składowych księgi. Sfotografowałyśmy też obraz przeźrocza wybranych kart zawierających znaki wodne. To dało podstawę do analizy porównawczej filigranów.

Karolina Komsta-Sławińska z KKRPS WSzP UMK: Rejestrowałyśmy też obraz w powiększeniu z wykorzystaniem przenośnego mikroskopu cyfrowego, co pozwoliło dookreślić technikę wykonania poszczególnych elementów. Aby precyzyjniej rozpoznać media i materiały, wykorzystałyśmy światła analityczne - ultrafiolet (UV) i podczerwień (IR). Ustaliłyśmy też stopień degradacji poszczególnych elementów. Definiowałyśmy między innymi stan zachowania dopisków marginalnych wykonanych przypuszczalnie ręką Hernandego del los Rios Coronela - pierwotnego właściciela książki, żyjącego na przełomie XVI i XVII wieku. W tym celu określiłyśmy obecność wolnych jonów żelaza na drugim stopniu utlenienia oraz jonów miedzi w obszarze atramentów.

NwP: Co było celem tych badań?

J.Cz.: Chciałyśmy wskazać, czy karty, na których znajdują się notatki - przypuszczalnie del los Rios Coronela - zagrożone są zniszczeniem określanym mianem korozji atramentowej. Jest to zjawisko towarzyszące atramentom metalogarbnikowym - medium pisarskiemu, wykorzystywanemu od starożytności aż po wiek XX. Atramenty były przygotowywane samodzielnie, w związku z tym w wielu przypadkach proporcje były niewłaściwie dobrane. Z czasem atramenty ulegają degradacji, wpływają negatywnie na podłoże papierowe, w skrajnych przypadkach powodując wypadanie liter.

Istotnym badaniem było również wskazanie odczynu pH papierowego podłoża kart – jest ono bardzo istotne dla oceny kondycji materii zabytkowej i wskazania ewentualnych środków zaradczych kwasowej hydrolizy podłoża. Ta grupa procesów jest szczególnie niebezpieczna w przypadku naturalnych polimerów, jakim jest celuloza, podstawowy budulec papieru. W związku z tym wraz ze skracaniem łańcuchów polimerowych spada wytrzymałość mechaniczna podłoża kart książki, stają się kruche, łamliwe, rozsypują się w dłoniach.

Równie ważne było poznanie budowy zabytkowej książki – materiałów, z których została wykonana, sposobu łączenia poszczególnych elementów, a przede wszystkim ocena, jakie zabiegi konserwatorskie-restauratorskie w kontekście tego unikatowego zabytku mogą być zaaplikowane oraz jakie niosłyby ewentualne ryzyko.

obserwacja kart w świetle przechodzącym, fot. J. Czuczko
obserwacja kart w świetle przechodzącym, fot. J. Czuczko

NwP: Czy to jest dla Pań czysto naukowe przeżycie? Podchodzą Panie do tego bez emocji?

J.Cz.: Zdobywane latami doświadczenie zawodowe pozwala wypracować, nawet w odniesieniu do unikatowych zabytków, standardowe modele postępowania. Ale zawsze towarzyszą im zindywidualizowane działania. Nasz zawód to nasza pasja, zatem emocje pojawiają się niemal zawsze. Trudno jest zachować profesjonalny dystans w obliczu zarówno dzieła wybitnego astronoma, czy pięknie iluminowanych średniowiecznych manuskryptów, ale również w przypadku poznawania tajemnic dawnych przedmiotów codziennych jak modlitewniki naszych prababć, listy, rysunki z obozów jenieckich, czy chociażby tzw. "kapsuły czasu".

K.K-S: Oczywiście badanie dzieła Kopernika jest dla nas naukowym przeżyciem, które wzbogaca naszą wiedzę oraz wzmacnia naszą umiejętność dostosowania się do pracy w różnych szerokościach geograficznych. Równocześnie możliwość bliższego poznania filipińskiego Zespołu było ogromnie pozytywnym doświadczeniem. Stopniowy dystans zmieniał się w otwartość, zaufanie i bardzo dobre podwaliny dla przyszłej współpracy.

NwP: Badania prowadzone są wraz z Uniwersytetem Świętego Tomasza (UST) w Manili. Na czym polega współpraca?

K.K-S: Uniwersytet Świętego Tomasza (UST) w Manili to rozbudowany uniwersytet - z wielowiekową tradycją i rozwojowym zapleczem badawczym. Podjęłyśmy próbę włączenia tamtejszych naukowców do wspólnych działań, dążących do precyzyjniejszego określenia kondycji filipińskiego egzemplarza. Nie mniej niemożliwe było przeprowadzenie wszystkich analiz na Filipinach, dlatego do Polski wróciłyśmy z materiałem badawczym, który poddany został analizie przez pracowników UMK. Badania trwają, wciąż spływają nowe wyniki.

NwP: Czy podejście do takiej księgi wymaga specjalnych przygotowań, kompetencji, doświadczenia?

J.Cz: Zdecydowanie wymaga utworzenia zespołu badaczy – przedstawicieli różnych dziedzin. Tylko wtedy możliwe będzie pełne poznanie atrybutów tego konkretnego egzemplarza. Mamy na myśli bibliologów, chemików, mikrobiologów, biologów, tegumentologów, historyków, historyków sztuki, kartografów oraz konserwatorów dzieł sztuki.

Konserwacją-restauracją książki zabytkowej zajmują się w Polsce specjalnie w tym celu wykształceni specjaliści – są to konserwatorzy zabytków o specjalności papier i skóra. Studia trwają sześć lat.

Zniszczenia kart, fot. J. Czuczko
Zniszczenia kart, fot. J. Czuczko 

NwP: Co było trudnego w tych badaniach?

J.Cz: Wyzwaniem było przygotowanie się do wyjazdu – jeszcze w dniu wylotu nie znaliśmy wielu danych o stanie zachowania kodeksu i materiałów mu towarzyszących. Staraliśmy się nawiązać kontakt z opiekunami dzieła Kopernika przed wizytą w Manili, aby przewidzieć jak najwięcej problemów badawczych i móc się przygotować. Rzeczywisty stan zachowania poznaliśmy dopiero na miejscu. Największym wyzwaniem był ograniczony czas wizyty w Manili - zaledwie kilka dni. Nasz grafik był napięty, ponieważ równocześnie mieliśmy także inne zobowiązania, mające na celu nawiązanie współpracy między UST i UMK.

Podczas analizy książki brakowało nam również specjalistycznej aparatury badawczej, którą wykorzystujemy na co dzień w takich projektach. Analiza zabytku w pracowniach Centrum Badań i Konserwacji Dziedzictwa Kulturowego w ramach Wydziału Sztuk Pięknych UMK w Toruniu pozwoliłaby na wykonanie kompleksowych badań kodeksu. Sprowadzenie dzieła Kopernika do Polski okazało się jednak ekstremalnie kosztownym przedsięwzięciem, trudnym również z przyczyn administracyjnych. Staraliśmy się zaproponować konsensus w postaci kontynuacji badań książki z wykorzystaniem pobranych mikropróbek. Wyzwanie nadal stanowi czas, jak również koszty związane z badaniami.

Należy też pamiętać, iż badania konserwatorskie są interdyscyplinarne. Obok specjalistycznego zaplecza aparaturowego cenna jest w nich możliwość jednoczesnej pracy nad zabytkiem badaczy z różnych dyscyplin naukowych. Pozwala to na wielopłaszczyznową interpretację wyników i spojrzenie na zabytek z różnych perspektyw w bardziej holistyczny sposób. W rezultacie często możemy precyzyjniej i trafniej opracować projekt konserwacji czy restauracji danego zabytku.

K.K-S.: Dla europejskich konserwatorów dzieł sztuki na Filipinach dużym wyzwaniem jest też całkiem odmienny tropikalny klimat wysp. Szczególny problem wyłania się w kontekście utrzymania normatywnych warunków otoczenia w trakcie realizacji specjalistycznych badań. Analogicznie wiele standardowo stosowanych naturalnych klejów oraz zabiegów z wykorzystaniem wody może okazać się zbyt ryzykowne ze względu na zagrożenie mikrobiologiczne.

Rozmawiała Anna Mikołajczyk-Kłębek, Nauka w Polsce

amk/ zan/

Przed dodaniem komentarza prosimy o zapoznanie z Regulaminem forum serwisu Nauka w Polsce.

Copyright © Fundacja PAP 2024