Nauka dla Społeczeństwa

26.04.2024
PL EN
13.08.2013 aktualizacja 13.08.2013

Na owoce do kina

Tym większe było moje zdziwienie, gdy w czasie Festiwalu Transatlantyk w Poznaniu w jednym z multipleksów uczestniczyłem w seansie filmu dokumentalnego na temat… owoców, w sali w której było ponad 350 osób!

A w czasie seansu nie padł ani jeden strzał z broni, nie było też innej przemocy i prymitywnego poczucia humoru, ani spektakularnych efektów specjalnych. „Łowcy owoców” to film poświęcony członkom Rady Owoców Rzadkich, powstałej w celu ochrony różnorodności gatunków owoców. Nudne? Wygląda na to, że nie. Seans spotkał się z wielkim zainteresowaniem.

W materiałach prasowych, nie bez przesady. Bohaterów filmu określono „owocowymi Indiana Jonesami”. Jeden z nich wyrusza w podróż z Miami do Indonezji, aby znaleźć rzadką odmianę pewnego owocu. To prawdziwa detektywistyczna przygoda, która wydarzyła się naprawdę. Dotarcie do poszukiwanego drzewka wymagało zapuszczenia się w dzikie ostępy. Wyprawa nie miała na celu wypromowania produktu jakiejś firmy, nie była też elementem telewizyjnego show, tylko próbą podtrzymania istnienia gatunku na naszej planecie.

W tym niezwykłym gronie nie zabrakło jednak naukowca - przedstawiono Dallę Ragione, badającą na wzgórzach Umbrii we Włoszech korzenie pochodzenia figi, analizującą renesansowe obrazy. Natomiast w Hollywood aktor Bill Pullman starał się zmienić okoliczne wzgórza w spółdzielczy sad.

W filmie przeplatano materiał dokumentalny scenkami fabularyzowanymi, dotyczącymi znaczenia owoców w dziejach ludzkości. Można było się dowiedzieć, że z ich powodu wybuchały wojny lub upadały cesarstwa.

To, co z pewnością szokuje po obejrzeniu filmu, to fakt, że zachodnim świecie brak różnorodności owoców. Niektóre z nich posiadają kilkaset odmian, podczas gdy w markecie czy nawet na pobliskim targu coraz częściej oferowany jest tylko jeden. Świat biznesu nie dąży do różnorodności, lecz do monokultur, w których hodowane są wyłącznie owoce łatwe do transportu i składowania, odporne na szkodniki i choroby. Raczej niewielu z nas pozna różne smaki banana… A kojarzycie śliczne zielone jabłka z marketów? Na całym świecie smakują dokładnie tak samo. Wydźwięk filmu jest jednoznaczny – świat owoców jest w zasadzie nieograniczony jeśli chodzi o ich rodzaje, zapachy, doznania – tak, bohaterowie filmu patrząc i wąchając owoce sprawiali wrażenie osób uzależnionych od używek. Tylko w ich przypadku to właśnie owoce było przedmiotem pożądania i obsesji.

Bohaterowie filmu, oprócz tego, że, patrząc z boku, sprawiają wrażenie „chorych” na punkcie owoców, spełniają bardzo ważną rolę. Część z nich prowadzi własne hodowle, w których pielęgnuje zapomniane gatunki owoców. O ich nazwach mało kto słyszał i zapewne nadal niewielu usłyszy, bo ze względu na postępujące wyniszczanie lasów tropikalnych każdego roku sukcesywnie znikają z powierzchni Ziemi. Cała nadzieja w członkach Rady Owoców Rzadkich…

Jeszcze refleksja dotycząca wartościowego przekazu. Wygląda na to, że koncerny mylą się, co do oczekiwań odbiorców kultury. Po Festiwalu Transatlantyk widać, że ambitne kino, często z wątkami naukowymi w tle, ma się bardzo dobrze i cieszy się sporym zainteresowaniem. Skoro niby dokładne telemetryczne badania oglądalności telewizji potrafią się znacząco różnić (przykładowo w 2010 roku dwie firmy inaczej oszacowały, która z telewizji jest liderem oglądalności), może warto docenić wartościowe treści i dać im kredyt zaufania i miejsce w massmediach?

Łowcy owoców, Kanada 2012 r., reżyseria: Yung Chang, Wybrane festiwale i nagrody: 2013 – Planete+ Doc FF, 2013 – Environmental FF Paryż: Grand Prix, 2012 – MFF Amsterdam

Szymon Zdziebłowski

Przed dodaniem komentarza prosimy o zapoznanie z Regulaminem forum serwisu Nauka w Polsce.

Copyright © Fundacja PAP 2024