Nauka dla Społeczeństwa

27.04.2024
PL EN
08.10.2014 aktualizacja 08.10.2014

Dr Szczytko: odkrycia noblistów ważne również dla polskiej nauki

Rewolucyjne odkrycie dzisiejszych noblistów było bardzo ważne też dla rodzimej nauki. Spowodowało, że badania nad azotkiem galu, prowadzone też przez polskich naukowców, nagle znalazły się w centrum światowej nauki - ocenił dr Jacek Szczytko z Uniwersytetu Warszawskiego.

We wtorek w Sztokholmie Komitet Noblowski ogłosił, że Isamu Akasaki, Hiroshi Amano i Shuji Nakamura za wynalezienie wydajnej diody emitującej niebieskie światło otrzymają Nagrodę Nobla z fizyki. Pierwszym krokiem do tego celu było uzyskanie wysokiej jakości kryształów azotku galu na szafirowym podłożu, co umożliwiło zbudowanie pierwszej niebieskiej diody.

"To było przełomowe odkrycie i bardzo ważne z punktu widzenia polskiej nauki. W Polsce nie mogliśmy się zajmować materiałami, którymi zajmuje się cały świat. Nakłady na naukę nie pozwalały na konkurowanie z instytucjami, których budżet był większy niż budżet całej polskiej nauki" - powiedział PAP dr Jacek Szczytko z Wydziału Fizyki Uniwersytetu Warszawskiego.

Z tego powodu - jak powiedział - Polska szkoła półprzewodników raczej nie zajmowała się krzemem, mimo że cały świat to robił, ale bardziej niszowymi wówczas materiałami, m.in. technologią wzrostu wysokociśnieniowego azotku galu. Na Uniwersytecie Warszawskim rozwijano z kolei technologię amonotermalną otrzymywania azotku galu.

"Te dwie technologie, dzięki pracy trzech Japończyków, nagle znalazły się w centrum światowej nauki. Nasi fizycy weszli w te badania przygotowani pod kątem materiałów i wiedzy, co wzmocniło nasze środowisko i przez długi czas polskie wyniki nad tym materiałem wyprzedzały świat. Oczywiście potem okazało się, że sami naukowcy nie wystarczą. Potrzebne jest też wsparcie finansowe i cała kultura wokół nauki. W latach 90. jeszcze się tego nie nauczyliśmy i nie mamy do tej pory" - podkreślił rozmówca PAP.

Jak podkreślił, Nakamura - choć w azotek galu nikt wówczas nie inwestował - poszedł do swojego szefa, powiedział, że potrzebuje na badania 3 mln dol., i dostał zgodę. "W Polsce taka kwota byłoby zupełnie niemożliwa, zwłaszcza, że azotek galu uznawano za zbyt trudny, a wszyscy szli w kierunku innych półprzewodników" - opisał Szczytko.

Diody LED, w odróżnieniu od różnego rodzaju świetlówek i żarówek są niezniszczalne. "Można je np. wbudowywać w elementy architektury. Prędzej z powodu promieniowania ultrafioletowego zniszczy się plastykowa osłonka takiej diody niż ona sama" - powiedział rozmówca PAP. W dodatku mają maksymalnie długą wydajność, w związku z tym znajdują zastosowanie w rowerowych lampkach czy oświetleniu wykorzystywanym przez grotołazów.

Zdaniem dr. Szczytki, również w naszych domach żarówki i świetlówki można byłoby zastąpić urządzeniami półprzewodnikowymi. "Jedyna trudność, aby masowo zastosować azotek galu na masową skalę, to ograniczona dostępność galu. Azotu mamy pod dostatkiem, ale gal jest drogi i będzie jeszcze droższy" - powiedział dr Szczytko.

PAP - Nauka w Polsce

ekr/ mrt/ malk/

Przed dodaniem komentarza prosimy o zapoznanie z Regulaminem forum serwisu Nauka w Polsce.

Copyright © Fundacja PAP 2024