W najnowszym wydaniu Czerwonej Księgi Międzynarodowej Unii Ochrony Przyrody (IUCN) wszystkie osiem gatunków łuskowców, nazywanych też pangolinami, zostało zakwalifikowanych jako "krytycznie zagrożone", "zagrożone" i "podatne na zagrożenie".

Jak przekonuje jeden z ekspertów Jonathan Baillie z Zoological Society of London, w XXI w. nie możemy pozwolić na to, żeby jakieś gatunki wyginęły, bo istnieje popyt na produkty ich pochodzenia. "Nie można pozwolić, aby ten nielegalny handel trwał" - podkreślił.

Łuskowce, pochodzące z Azji i Afryki, są jednymi ssakami na świecie, których łuski zrobione są z keratyn. Mimo globalnych zakazów, mięso pangolinów i ich łuski osiągają wysokie ceny na czarnym rynku. Zapotrzebowanie występuje głównie w Chinach i Wietnamie, gdzie produkty pochodzące od tych zwierząt wykorzystuje się w medycynie i jako przysmaki.

W sierpniu zeszłego roku ponad 6 ton żywych zwierząt przechwycono po drodze z Indonezji do Wietnamu, do którego przewożono je w kontenerze opisane jako mrożone ryby. W kwietniu zeszłego roku zatrzymano chiński kuter z 2 tys. łuskowców.

Eksperci szacują, że w ciągu minionej dekady pochwyconych zostało ponad 1 mln pangolinów. Szczególnie zagrożone są cztery gatunki azjatyckie.

"Łuskowce są grupą gatunków zapomnianych przez ruch ochrony przyrody - powiedział wiceprezes grupy eksperckiej zajmującej się pangolinami przy IUCN Dan Challender. - Nie są one tak widoczne jak inne zwierzęta, w rodzaju tygrysów czy nosorożców".

Grupa ekspertów przedstawiła plan mający na celu ochronę łuskowców, w którym proponuje m.in. przeprowadzanie większej liczby badań naukowych dotyczących tych zwierząt dla lepszego poznania ich rozmieszczenia na świecie i migracji, a także wprowadzenie programów pomocowych dla lokalnych społeczności, aby odwieść je od kłusownictwa. (PAP)

mrt/ agt/