Nauka dla Społeczeństwa

30.04.2024
PL EN
19.06.2013 aktualizacja 19.06.2013

Morświny są królami zdradliwych wód przybrzeżnych dzięki orkom

Morświn, jak żaden inny waleń, opanował wody przybrzeżne i świetnie sobie radzi w sąsiedztwie ludzi. To uboczny skutek ewolucyjnych zmian, pozwalających mu unikać głodnych orek - czytamy w "Frontiers in Physiology".

Morświny to małe walenie, żyjące na półkuli północnej, od Mauretanii po Alaskę. Pojawiają się także w Bałtyku. Inaczej niż większość waleni, świetnie odnajdują się w wodach przybrzeżnych, także tych zagospodarowanych przez ludzi. Dla większych morskich zwierząt sąsiedztwo wybrzeży stanowi spore wyzwanie, a nawet zagrożenie, gdyż łatwo tam skończyć w rybackiej sieci albo leżąc bezradnie na plaży.

A jednak dostatek ryb i stosunkowa łatwość polowania sprawia, że morświny chętniej goszczą bliżej brzegów, niż w wodach otwartych. Przypominając o tym naukowcy podkreślają, że morświny są mistrzami namierzania ryb, nawigacji i unikania ryzyka.

Podobnie jak inne walenie, także morświny orientują się w otoczeniu i polują korzystając z echolokacji. W praktyce wygląda to tak, że wydobywają z siebie serie kliknięć, których echo odbija się się od skał, kadłubów statków albo ławic - i wraca, informując walenia o położeniu obiektu, a nawet pomagając go rozpoznać.

Właśnie tak morświny namierzają nawet drobne ryby i obiekty tak małe i niewyraźne, jak pływaki czy rybackie sieci. Ich bliscy krewni, np. delfiny i orki, nie mają aż tak wyrafinowanych sonarów.

Tłumacząc, dlaczego te małe walenie tak świetnie spisują się w środowisku zajętym przez człowieka, naukowcy zwracają uwagę na sposób wydobywania przez nie odgłosów. Częstotliwość "kliknięć" morświnów jest większa, niż u delfinów czy orek - tłumaczy Lee Miller z Instytutu Biologii na Syddansk Universitet (Uniwersytet Danii Południowej). Kliknięcia trwają zaledwie jedną dziesięciotysięczną część sekundy i mają częstotliwość ok. 130 kHz. Dla porównania ludzkie ucho może wychwycić dźwięki mające do 20 kHz, a psie - do ok. 60 kHz.

Wyjaśniając, dlaczego morświny odzywają się z tak wielką częstotliwością, Lee Miller i współpracujący z nim Magnus Wahlberg z SDU wskazują na największego naturalnego wroga małych waleni, orki. "Przez miliony lat u morświnów ewoluowała zdolność do wydawania krótkich dźwięków, których nie słyszałyby orki, gdyż są głuche na dźwięki o częstotliwości powyżej 100 kHz. W rzeczywistości orka słyszy najlepiej dźwięki mające ok. 20 kHz. i kierując się słuchem, trudno jej wykryć morświna" - tłumaczy Lee Miller.

Wspólny przodek dzisiejszych waleni pojawił się na Ziemi ok. 50 mln lat temu. Pierwsze zębowce (czyli jedna z dwóch głównych grup waleni, obejmująca m.in. delfiny, morświny, narwale i kaszaloty) "wynalazły" echolokację ok. 30 mln lat temu. "Pięć - dziesięć mln lat temu pojawiły się orki, a wtedy ewolucja zaczęła faworyzować te zębowce, które najskuteczniej unikały ich ostrych zębów. Dobrym sposobem było wydawanie w trakcie echolokacji odgłosów trudnych do wykrycia dla orki. Tę właśnie zdolność faworyzowała ewolucja" - podkreślają autorzy publikacji.

W efekcie swoje wyjątkowe zdolności do nawigowania w zdradliwych, przybrzeżnych wodach, morświny najprawdopodobniej zawdzięczają orkom.

Naukowcy zastanawiali się też, dlaczego wiele gatunków morświnów i innych małych zębowców porozumiewa się z częstotliwością ok. 130 kHz - a nie więcej. "Te częstotliwości są dla nich najbardziej wydajne. Nie tylko pozwalają uniknąć orki, ale też dają dodatkową przewagę. Są to bowiem częstotliwości rzadko obecne wśród hałasów, jakie występują w oceanie w naturalny sposób. Używając swoich kliknięć, morświny najlepiej słyszą echa wracające do nich od ryb i innych podwodnych obiektów" - tłumaczy Miller. (PAP)

zan/ tot/

Przed dodaniem komentarza prosimy o zapoznanie z Regulaminem forum serwisu Nauka w Polsce.

Copyright © Fundacja PAP 2024