Między małym Paryżem a małą Moskwą

Tak Warszawę, jak i Bukareszt określano swego czasu jako „małe Paryże”. Błażej Brzostek pokazuje, że stolice Polski i Rumunii łączy ze sobą dużo więcej niż tylko chęć naśladowania Paryża. W książce pełno jest ciekawostek o budynkach, modzie i gastronomii w obu metropoliach.

W "Paryżach Innej Europy. Warszawa i Bukareszt, XIX i XX wiek" varsavianista i historyk z UW ze swadą opisuje, w jaki sposób prozachodnie aspiracje i wielka polityka kształtowały w ciągu XIX i XX wieku życie codzienne dwóch metropolii.

Skąd pomysł na zestawienie w jednej książce miast, które nie wydają się sobie bliskie? Najprostsza odpowiedź brzmi: ponieważ oba przed II wojną światową porównywano do stolicy Francji. Warszawę - nazywano Paryżem Północy, Bukareszt – Paryżem Wschodu.

Jednak sam Brzostek zauważa we wstępie, że wątek paryski jest tylko pretekstem czy punktem wyjścia do jego równoległej opowieści o dwóch miastach. Niektórzy pisarze czy publicyści postrzegali zapatrzenie w Paryż jako wyraz narodowych kompleksów i ciągłej skłonności mieszkańców Europy Wschodniej do imitowania Zachodu.

W dodatku wysokie aspiracje często zderzały się z prozą życia – stąd przytaczane jak leitmotiv w książce Brzostka kąśliwe zdanie sprzed lat pewnego cudzoziemca w Warszawie: „kilka kroków dalej będziesz już w środku Azji”. Na początku wieku Antoni Słonimski złośliwie zauważał, że Warszawa to „mały Paryż, ale w oczach zapijaczonych hreczkosiejów z łomżyńskiego”. Podobnie było zresztą w Bukareszcie, gdzie, jak czytamy, „zapach wody kolońskiej miesza się z odorem opiekanej baraniny”. Na zdjęciach zamieszczonych w książce (opartej, co trzeba podkreślić, na słabo u nas znanych źródłach rumuńskich) widzimy też na ulicach stolicy Rumunii … beztrosko pasące się kozy w 1928 roku.

Autor zaznacza zresztą, że miano „małego Paryża” stało się na przestrzeni XIX wieku czymś ogromnie banalnym, gdyż, pośród wielu innych ośrodków, „nazywano tak Tuluzę, Mediolan, Brukselę i Lipsk czy pewną wioskę w Luizjanie”. Choć w przypadku Bukaresztu porównanie to wydaje się w pewnej mierze uzasadnione pokrewieństwem języka rumuńskiego z francuskim i silnym oddziaływaniem Paryża na elity Bukaresztu przed I wojną światową.

Lekko napisany historyczny esej zwraca uwagę na podobieństwa i różnice między dwoma miastami tzw. Innej Europy. Autor nazywa tak Europę leżącą - już właściwie od XIX wieku - poza obrębem świata uważanego przez Anglików, Niemców czy Francuzów za „cywilizowany”. Dawności tego wyobrażenia dowodzą bardzo ciekawe i skrupulatnie pozbierane przez Brzostka cytaty z relacji europejskich podróżników z Warszawy i Bukaresztu sprzed stu czy dwustu lat.

Dla przybyszy z Zachodu polska i rumuńska stolica były częściej przystankiem w podróży niż celem samym w sobie. W tle opowieści przewija się wciąż wielka polityka – gdyż tak Warszawa, jak i Bukareszt przez długie okresy swoich dziejów znosiły podległość wobec obcych mocarstw.

Ślady tych zależności są wpisane do dzisiaj w miejski krajobraz. W Bukareszcie stoi wciąż wzniesiony za czasów Ceaucescu Dom Ludowy; w naszej stolicy – moskiewski w swoim charakterze Pałac Kultury (a sto lat temu, przypomnijmy, górował nad Warszawą sobór prawosławny na placu Saskim, dziś Pl. Piłsudskiego). Z tego powodu w epoce komunizmu turystom zza Żelaznej Kurtyny Warszawa czy Bukareszt wydawały się raczej „małą Moskwą” niż „małym Paryżem”.

Zaletą książki jest to, że poświęca wiele uwagi realiom codziennego życia – od kuchni, mody, rozrywki po motoryzację. Autor, który dał się wcześniej poznać jako świetny znawca gastronomii epoki „realnego socjalizmu” (w książce „PRL na widelcu”), wprowadza nas w świat zapachów i smaków: „Bukareszt to wino i skrzypce orkiestry cygańskiej, to ruszt, na który rzucano mititei - kiełbaski z mielonego mięsa - znane na całym regionie. To cujka, oliwki, ser owczy. (…) Warszawa – to kotlety z patelni, wódka i piwo, śledzie i kiszone ogórki”.

Książka, wzbogacona licznymi zdjęciami i starymi mapami, może służyć też jako bedeker do spacerów po warszawskich i bukaresztańskich ulicach. Dzięki tej lekturze czytelnik może spojrzeć na znane miejsca przez paryskie okulary. Ale też, co chyba ważniejsze - docenić miejscowy koloryt tych miast, te wszystkie środkowoeuropejskie swojskości, które z żadnym Paryżem czy Nowym Jorkiem nie mają nic wspólnego.

PAP - Nauka w Polsce

szl/ agt/

Fundacja PAP zezwala na bezpłatny przedruk artykułów z Serwisu Nauka w Polsce pod warunkiem mailowego poinformowania nas raz w miesiącu o fakcie korzystania z serwisu oraz podania źródła artykułu. W portalach i serwisach internetowych prosimy o zamieszczenie podlinkowanego adresu: Źródło: naukawpolsce.pl, a w czasopismach adnotacji: Źródło: Serwis Nauka w Polsce - naukawpolsce.pl. Powyższe zezwolenie nie dotyczy: informacji z kategorii "Świat" oraz wszelkich fotografii i materiałów wideo.

Czytaj także

  • Szczecin, 20.11.2012 Próbna Matura w Zachodniopomorskim Centrum Edukacji Morskiej i Politechnicznej. PAP/Marcin Bielecki

    Psycholog: matura to rytuał przejścia

  • Badanie brytyjskie: w wyborach ważny jest uśmiech

newsletter

Zapraszamy do zapisania się do naszego newslettera